Manuel Akanji, podobnie jak wielu innych liczących się obecnie reprezentantów Szwajcarii w piłce nożnej, ma imigranckie korzenie. Jego matka, Isabel, to co prawda rodowita Helwetka, natomiast ojciec, Abimbola, wywodzi się z Nigerii, skąd przeniósł się do Europy, gdzie odnalazł się jako ekspert finansowy. Państwo Akanji, zgodnie z tym, co opisywały niegdyś szwajcarskie media (m.in. "Schweizer Illustrierte") dzielą co najmniej jedną wspólną pasję - a jest nią sport. Abimbola grał amatorsko w piłkę, Isabel była tenisistką. Sportowego bakcyla przekazali przy tym swoim dzieciom. Jedna z córek, Michelle, spróbowała swoich sił w lekkoatletyce - inna, Sarah, zajęła się futbolem, współtworząc żeńską sekcję FC Winterthur. Nie ulega jednak wątpliwości, że pod względem sławy najbardziej wybił się wspominany już Manuel, który jednak... dał się swego czasu poznać od niesportowej, ale niebywałej strony. Manuel Akanji - matematyczny geniusz, który powalczy z City o puchar Ligi Mistrzów Jak się bowiem okazuje, defensor ma genialne uzdolnienia... matematyczne, można wręcz rzec pół żartem, pół serio, że jest chodzącym liczydłem. Swego czasu został on zaproszony do szwajcarskiej telewizji i poproszony o próbkę swoich umiejętności. Efekt? Proszę bardzo: Jedna z siedzących na widowni pań zaczęła podawać liczby, które Akanji... mnożył przez siebie w ułamku sekundy, nawet szybciej niż prowadzący program, który wyposażony był w kalkulator. Wszystkiemu przyglądały się siedzące wśród publiki Sarah i Michelle, które oczywiście znały talent brata. Ten wykazywał się nim już w dzieciństwie. "Miałem nauczyciela, który przeprowadzał podobne konkursy. Z reguły docierałem w nich do finału i najczęściej wygrywałem, więc już wtedy wiedziałem, że jestem w tym dobry" - powiedział niegdyś piłkarz w rozmowie ze Sky Sports. W tym samym wywiadzie po raz kolejny pokazał, co potrafi, tym razem kalkulując liczby istotne z jakiegoś powodu dla "The Citizens": W swoim poprzednim klubie, Borussii Dortmund, obrońca również był w stanie wprawić w osłupienie swoich kompanów z drużyny. Najlepszy przykład widoczny jest tutaj: Pozostaje pytanie - czy iskra geniuszu tkwi w Akanjim jedynie na polu matematyki? A może ma w sobie coś naprawdę wyjątkowego, jeśli mowa o piłce nożnej? Co do tego nie ma wątpliwości na pewno Pep Guardiola, menedżer Manchesteru City. Manuel Akanji cichym bohaterem Manchesteru City, Guardiola jest zachwycony. Będzie błysk w finale Ligi Mistrzów? "Klub dokonał wspaniałej decyzji w kwestii jego transferu" - stwierdził na jednej z konferencji prasowych Katalończyk, cytowany m.in. przez BBC Sport. "Temu facetowi wystarczy jeden trening. Mówię mu, o co mi chodzi, a on to łapie. Są tacy, którym trzeba tłumaczyć po 10 razy" - dodawał. "To udowadnia, że opłaca się inwestować w inteligentnych ludzi. Manu wywarł na drużynę ogromny wpływ odkąd tu przybył. Dla menedżera to prawdziwy dar" - skwitował Guardiola, który dał do zrozumienia, że zmysł taktyczny Akanjiego stoi na niezwykle wysokim poziomie. Co zaś mówią statystyki na temat Szwajcara - zwłaszcza te dotyczące Ligi Mistrzów, bo teraz chyba to będzie najistotniejsze? Według popularnego portalu Sofascore średnia jego ocen za występy w Champions League wynosi 7,1. Dla porównania u Gundogana wygląda to tak samo - jest 7,1, u De Bruyne jest to 7,7 u Silvy 7,2, u Haalanda 7,5... 27-latek potrafi być jednak "kluczowy" - w genialnym, wygranym 4-0 starciu z Realem Madryt o finał LM miał notę 8,1 - lepsi byli tylko wspominani już Silva i De Bruyne. Pierwszy zdobył dwa gole, drugi dwie asysty, w tym w jednym przypadku podawał do... no właśnie, "Manu". Zawodnik "The Citizens" rodem z Szwajcarii w bieżącym sezonie rozegrał dokładnie 47 meczów - i przebojem wdarł się do pierwszego składu MC po transferze z Borussii ubiegłego lata, od początku kampanii najczęściej rozgrywając po 90 minut w kolejnych potyczkach - a pamiętajmy, że konkurencję miał niemałą. Czy w ostatnim akcencie sezonu znów pokaże swój talent? Tutaj matematyka jest prosta - trzeba strzelić o jednego gola więcej od rywali z Interu. Manchester City w drodze po potrójną koronę. Ilkay Gündogan zapewnił Puchar Anglii