Pierwsze starcie ćwierćfinału Ligi Mistrzów pomiędzy Atletico Madryt a Borussią Dortmund rozpoczęło się wręcz idealnie dla "Los Colchoneros", którzy po poważnych błędach rywali wyszli na prowadzenie już w 4. minucie. Jeszcze przed przerwą podopieczni Diego Simeone podwyższyli rezultat na 2:0 i mieli prawo być całkiem pewnymi siebie. Po zmianie stron jednak "Die Borussen" nieco otrząsnęli się ze swojej niemocy i zaprezentowali lepszą grę - "nagrodą" za tę przemianę był gol Sebastiena Hallera z 81. minuty, który zmieniał nieco optykę przed rewanżowym starciem w Niemczech. Do niego doszło zaś 16 kwietnia dokładnie o godz. 21.00... To już koniec, Cracovia podjęła decyzję o "eksmisji". Prezes oficjalnie potwierdza i wyjaśnia Liga Mistrzów. Borussia Dortmund - Atletico Madryt: Przebieg i wynik meczu Mecz rozpoczął się od ataków gospodarzy, którzy natychmiastowo przejęli całą inicjatywę - swoich okazji na dogranie do kolegów nabiegających w kierunku bramki Oblaka poszukiwali Sabitzer czy Hummels, natomiast obrona Atletico była każdorazowo zwarta i gotowa. Naprawdę dogodna szansa nadeszła dla "Die Borussen" w 3. minucie - wówczas to Karim Adeyemi zagrywał do wspominanego już Marcela Sabitzera, a ten, na swoje nieszczęście, postanowił przyjmować futbolówkę, zamiast uderzać od razu - w związku z tym został przyblokowany, choć dosłownie w ostatniej chwili. Niedługo potem "Los Colchoneros" w ramach riposty ruszyli ze swoim atakiem - Alvaro Morata zdołał uciec rywalom i nawet przelobować Kobela, natomiast piłka... przeleciała też obok słupka. W 6. minucie tymczasem swoje pierwsze uderzenie wykonał Rodrigo de Paul, trafiając jednak wprost w golkipera BVB. Po tak mocnym początku kolejne minuty nie były już tak intensywne, choć swojej szansy na dośrodkowanie do któregoś z kolegów poszukiwał chociażby w 7. minucie Nahuel Molina, a w minucie 11. Morata znowu uciekł rywalom, ale... był jednak na spalonym, zresztą podobnie, jak wkrótce potem Jadon Sancho, który próbował "kąsać" z lewej flanki ekipę gości. Gdy na zegarze mijał powoli kwadrans, z atakiem ruszył Julian Brandt - jego podanie jednak nie zdołało dotrzeć do Niclasa Fuellkruga, który był doskonale obstawiony przez oponentów. Wkrótce potem napastnik oddał jednak groźny strzał głową, natomiast koniec końców nie był w stanie trafić do siatki. Jana Oblaka dręczyć próbował też znowu Brandt, a w 17. minucie z powietrza uderzał Adeyemi, trafiając jednak wprost w Słoweńca. Jednocześnie doszło do nieprzyjemnego starcia między Fuellkrugiem a Axelem Witselem, aczkolwiek na szczęście żaden z nich nie doznał poważniejszego urazu. Kolejne minuty były zdecydowanie spokojniejsze - tempo gry wciąż było całkiem niezłe, natomiast obu stronom brakowało zdecydowania w próbach kolejnych ofensyw. Ten swoisty impas przełamał w 27. minucie Sabitzer, który po krótkim zamieszaniu w "szesnastce" strzelał tuż zza pola karnego, ale... wysoko ponad poprzeczką. W minucie 30. Antoine Griezmann w końcu "doszedł do głosu" i próbował sprytnie zagrywać do Moraty - ten jednak koniec końców nie zdołał wypracować sobie dogodnej pozycji do oddania strzału. Niedługo potem na połowie rywali mocno nerwowo reagował Cesar Azpilicueta, który mocno sfaulował Adeyemiego, za co otrzymał od arbitra Zlatka Vinczicia żółtą kartkę - zresztą bardzo słusznie. Trzy minuty potem Borussia rozegrała "klepkę" w polu karnym rywali, natomiast ostatecznie futbolówka została wybita poza "szesnastkę". Nie na długo jednak, bo po kolejnym rozegraniu Mats Hummels wykazał się doskonałym nosem i zewnętrznym podbiciem zagrał do Brandta - ten z dosyć ostrego kąta uderzył i... nie dał szans Oblakowi, choć futbolówka odbiła się jeszcze od jego ręki. Było 1:0 dla miejscowej drużyny. Ekipa z Dortmundu się "nakręciła" - efektem tego było... zdobycie w 39. minucie kolejnego gola - Maatsen zdołał znaleźć sobie "korytarz" między rywalami i będąc wewnątrz pola karnego uderzył przy ziemi obok golkipera Atletico. Ostatecznie do przerwy rezultat już się nie zmienił, choć... atmosfera na boisku była gęsta, czego efektem było m.in. "żółtko" obejrzane przez Juliana Ryersona oraz późniejszy rzut wolny zagrywany przez Griezmanna. Zagrywany w fatalnym stylu, bo wprost w trybuny - trzeba przyznać, że z tego typu stałym fragmentem gry poradził sobie następnie nieco lepiej Brandt po odgwizdanym faulu popełnionym przez Hermoso, ale mimo wszystko BVB trzeciego "ciosu" na tamtym etapie już nie wyprowadziło. Po zmianie stron to goście jako pierwsi ruszyli z ofensywą - Angel Correa który zastąpił Alvaro Moratę, już w 46. minucie zdołał oddać strzał w kierunku bramki Borussii, natomiast Kobel zdołał zatrzymać uderzenie, choć... nie bez problemów. Ten sam Correa wkrótce potem próbował stworzyć zagrożenie na drugiej, lewej flance - został jednak powstrzymany przez Schlotterbecka. Ostatecznie sędzia podyktował rzut rożny, po którym... padł gol kontaktowy dla Atletico. Hermoso uderzał wówczas z główki, futbolówka spadła pod nogę Hummelsa, a ten poprzez swoją niefortunną interwencję trafił do własnej bramki. Tym samym w 49. minucie było już tylko 2:1 dla Borussii. Podopieczni Diego Simeone dążyli wszelkimi siłami do wyrównania - w 53. minucie np. z rajdem prawą flanką ruszył de Paul, natomiast jego strzał był mocno niecelny i przeleciał "rogalem" ponad poprzeczką bramki drużyny miejscowej. W 56. minucie doszło jednak do groźnej sytuacji pod bramką Oblaka - Słoweniec musiał wychodzić w głąb pola i w ostatniej chwili zdążył wybić piłkę przed tym, jak mógł ją dopaść Sabitzer. Niejako w odpowiedzi Angel Correa ruszył z podobnym atakiem w stronę bramki Kobela - strzelił i... futbolówka przekoziołkowała centymetry obok słupka. Trener "Los Colchoneros" aż padł na murawę ze zdenerwowania po tej sytuacji. Następne chwile na murawie upłynęły bez wielkich zwrotów akcji - walka o piłkę utrzymywała się głównie w środkowej strefie boiska, a oba zespoły nie miały pomysłu na to, jak rozgryźć obronę rywali. Marazm został przerwany przez rozpędzonego Correę, który po sporym zamieszaniu w "szesnastce" najpierw trafił w Hummelsa, a potem, przy dobitce, okazał się bezbłędny i wyrównał na 2:2 w 64. minucie. Obrońca BVB po raz drugi był więc zamieszany w poważne problemy swej drużyny. "Die Borussen" ruszyli do prób ponownego objęcia prowadzenia - w minucie 69. Brandt próbował kąśliwego strzału z rzutu wolnego, ale Oblak wypiąstkował piłkę. Następnie nad poprzeczką trafił Bynoe-Gittens, ale, to, co najważniejsze, wydarzyło się niedługo potem. W 71. minucie Sabitzer zagrał z lewego skrzydła na głowę Fuellkruga, a ten swoim uderzeniem nie dał szans golkiperowi gości - było 3:2. Ten sam Marcel Sabitzer po trzech minutach wykorzystał zamieszanie w "szesnastce" rywali, po jednym z rykoszetów przyjął piłkę, uderzył po skosie przy ziemi... i było już 4:2! BVB w krótkim czasie zupełnie odmieniła oblicze rywalizacji. Piłkarze Edina Terzicia byli żądni kompletnego rozbicia oponentów - w 77. minucie Fuellkrug próbował kolejnego strzału, ale został zablokowany, z kolei w minucie 81. uderzenie napastnika zostało odbite przez Jana Oblaka, który dodatkowo po dosłownie paru chwilach musiał zdecydowanie interweniować przy ataku Sancho. Bramkarz "Los Colchoneros" wspinał się na kolejne wyżyny swoich możliwości - w 86. minucie wygiął się niczym struna by odbić kolejną "petardę" Sabitzera z dystansu, ale widać było, że jest już wręcz wykończony swoją obecną sytuacją. Jeszcze w 89. minucie zagrożenie pod bramką BVB próbował stworzyć Hermoso, ale jego akcja spaliła na panewce. Ostatecznie wynik już się nie zmienił - Borussia Dortmund po niebywałym widowisku na swoim stadionie przypieczętowała swój awans do półfinału Champions League. W nim zagra z Paris Saint-Germain, które rozbiło FC Barcelona 4:1 na Estadi Olimpic. Szymon Marciniak poprowadzi hitowe spotkanie. UEFA zdecydowała Liga Mistrzów. Kolejne piłkarskie emocje już w środę Po wtorkowych rywalizacjach między Atletico Madryt i Borussią Dortmund oraz FC Barcelona i Paris Saint-Germain w "futbolowym menu" pozostają jeszcze dwie ostatnie potyczki ćwierćfinałowe tegorocznej Ligi Mistrzów - 17 kwietnia Bayern Monachium zagra z Arsenalem, a Manchester City z Realem Madryt. Obie te potyczki można oglądać w sportowych kanałach premium Polsatu oraz w Polsat Box Go. Na relacje tekstowe na żywo tymczasem zapraszamy tradycyjnie do Interii Sport - będą się one znajdować pod tym linkiem.