Na środowy wieczór zaplanowano mecz Barcelony z Szachtarem Donieck w ramach trzeciej kolejki fazy grupowej Ligi Mistrzów. Pierwszy gol spotkania padł po niemal pół godzinie gry. W 28. minucie odważnie w pole karne wbiegł Fermin Lopez, otrzymał prostopadłe podanie i zdecydował się na strzał. Ten odbił się od spojenia słupka z poprzeczką i wrócił na murawę. Tam już czekał Ferran Torres, który silnym uderzeniem trafił do siatki. Sędzia liniowy podniósł jednak od razu chorągiewkę, sygnalizując spalonego Lopeza. Decyzja ta została "wycofana" po interwencji wozu VAR. Powtórki wyraźnie pokazały, że o ofsajdzie nie ma mowy. Głównym arbitrem pracującym przy wideoweryfikacji był Tomasz Kwiatkowski, a jego asystentem Piotr Lasyk. Polscy arbitrzy w pewnym sensie zapisali się w historii "Dumy Katalonii". Budził pusty śmiech jako zawodnik Lecha. I co? Teraz jego rywalem... jest Barcelona Pierwszy gol Barcelony w Lidze Mistrzów przyznany po interwencji VAR Jak napisał bowiem na platformie twitter.com hiszpański statystyk MisterChip, był to pierwszy gol Barcelony w jej historii w Lidze Mistrzów przyznany dopiero po interwencji VAR, a nie "z boiska". Sędzia główny Ivan Kruzilak po usłyszeniu sygnalizacji od Kwiatkowskiego wskazał na środek boiska, czym wprawił w euforię publiczność na Estadi Olimpic Lluis Companys. Przy okazji MisterChip podał, że Torres ma w tym momencie 11 goli w karierze w Champions League - 10 w fazie grupowej i 1 w pucharowej - zrobił to w 2020 r. w barwach Valencii. Obie te statystyki mają mały punkt wspólny: w ostatnich dwóch sezonach "Blaugrana" odpadała z Ligi Mistrzów już po rywalizacji jesiennej, więc siłą rzeczy okazji do strzelania w play-offach Hiszpan nie miał. Samych meczów także było mniej, co zmniejszało matematyczną możliwość uznania jakiejś bramki po interwencji VAR-u. Ważne wieści ws. skandalu w Alkmaar. Piłkarz Legii musi wrócić do Holandii