O ile Marcin wielkiej kariery reprezentacyjnej nie zrobił - choć wielu piłkarzy może mu zazdrościć strzelenia gola na mundialu - o tyle Michał od lat jest podporą kadry. Nic w tym dziwnego - to jedyny Polak, który od kilku lat regularnie gra w Lidze Mistrzów. Gdy polscy piłkarze mają coraz większe problemy, żeby zahaczyć się w którymś z przeciętnych zagranicznych klubów, "Żewłak" ma pewne miejsce w składzie Olympiakosu, z którym wywalczył tytuł mistrza Grecji. 32-latek imponuje stabilną wysoką formą, a jego wartość podnosi uniwersalność - może grać nie tylko w środku obrony, ale bardzo dobrze radzi sobie też na obu bokach. Zbliżające się mistrzostwa Europy będą trzecią wielką imprezą najpewniejszego punktu defensywy reprezentacji Polski - zaliczył już dwa mundiale. Podczas ostatniego, rozgrywanego na niemieckich boiskach, pamiętał o fanach i specjalnie dla nich prowadził własnego blooga. Po ostatnim meczu, wygranym z Kostaryką 2:1, nie owijał w bawełnę i napisał na nim: "Jesteśmy zadowoleni, ale jest to trochę pusta radość, bo całe mistrzostwa są przegrane. Zawiedliśmy, nie spełniliśmy oczekiwań - trzeba powiedzieć to sobie szczerze". Rodowity warszawiak szybko zostawił mazowieckie krajobrazy. W 1998 roku zdobył w barwach Polonii wicemistrzostwo Polski. Krótko po tym sukcesie 22-latek wyjechał do Belgii. W 2002 roku dotarł do finału Pucharu Belgii. Dwa lata później zdobył z Anderlechtem mistrzostwo. W następnym sezonie stracił miejsce w wyjściowym składzie, ale odrodził się i w 2006 r. po raz drugi świętował triumf w Jupiler League. Nowy sezon rozpoczął w nowym klubie - Olympiakosie. Wybrał Grecję, choć interesowały się nim takie kluby jak: Celtic Glasgow, Auxerre, FC Nantes oraz angielski drugoligowiec Derby County. Już w pierwszym sezonie wywalczył tytuł mistrza Hellady. Od kilku lat ma stałe miejsce w pierwszej dziesiątce najlepiej zarabiających polskich sportowców "Super Expressu". Wprawdzie daleko mu do gaży Jerzego Dudka, ale roczne zarobki w wysokości 3,6 mln złotych najlepiej świadczą o tym, że Grecy wysoko go cenią. Czy właśnie tak wyobrażał sobie swoją przyszłość zaczynając kopanie piłki w warszawskim Drukarzu? Po jednej z konferencji prasowych podczas mistrzostw świata w Niemczech pisał w swoim bloogu: "Dałem dziś mój podpis chłopcu, który gra w tym samym klubie,w którym ja zaczynałem - w Drukarzu Warszawa. Popatrzyłem na niego i pomyślałem: Teraz daję ci autograf, a kiedyś byłem na twoim miejscu. Życzę ci, aby w twojej karierze zaszły zmiany, które dadzą dużo satysfakcji... Jego mama spojrzała na małego synka z wielką dumą". W którymś z setek wywiadów przyznał, że jego idolem - jako obrońcy - jest Roberto Ayala, z którym zresztą wymienił się koszulkami po jednym z meczów Ligi Mistrzów przeciwko Valencii. W reprezentacji największą sztamę trzyma z Arturem Borucem. Mimo różnicy wieku, obaj czują się świetnie w swoim towarzystwie. Podczas zgrupowań zawsze mieszkają w jednym pokoju. W wolnych chwilach rżną w "tysiąca", ale to nie jedyna wspólna pasja... - Kiedy się nudzę, to proszę Artura, żeby pośpiewał. Czuję się wtedy jak na koncercie... Ricky'ego Martina - Michał Żewłakow komplementował młodszego przyjaciela z boiska. Michał Żewłakow ur. 22 kwietnia 1976 roku w Warszawie Kluby: Drukarz Warszawa, Marymont Warszawa, Polonia Warszawa, Hutnik Warszawa, Beveren, Excelsior Mouscron, Anderlecht Bruksela, Olympiacos Pireus. Reprezentacja: debiut 19 czerwca 1999 roku w meczu z Nową Zelandią (0:0, w karnych 5:4). W koszulce z orłem na piersi wystąpił w 75 meczach. Strzelił dwa gole.