Petrescu i jego metody ciężkich treningów okazali się być niepotrzebnymi w Wiśle Kraków, skąd Dan wyleciał przed wygaśnięciem kontraktu. Teraz z maleńkim klubem, Unireą walczył do samego końca o awans do fazy pucharowej LM. Osłabiony kadrowo zespół Petrescu przegrał jednak w Stuttgarcie 1-3, a teraz VfB trafiło na Barcelonę. Za powodzenie Unirei na Mercedes-Benz Arenie trzymał Marek Konieczny, który był kierownikiem drużyny "Białej Gwiazdy" w okresie, gdy zespół prowadził Dan. Petrescu zaprosił "Konia" na mecz z VfB, bo do dzisiaj obaj panowie są w przyjacielskich stosunkach. Dan do dzisiaj z sentymentem wypowiada się o pracy w Polsce. Jest wdzięczny szefostwu Wisły za to, że pozwoliło mu zapoczątkować trenerską karierę zagraniczną, choć jako szkoleniowiec nie miał wielkiego doświadczenia. Z drugiej strony Petrescu na każdym kroku podkreśla, że polskim piłkarzom brakuje charakteru i ochoty do ciężkiej pracy. CZYTAJ RÓWNIEŻ: Dan Petrescu ostro krytykuje polskich piłkarzy