Na starcie "The Reds" z Realem Madryt czeka cały, piłkarski świat. Święto piłki nożnej zostało jednak przyćmione przez kłopoty, związane z wejściem fanów na stadion. Informacje, napływające spod stadionu od mediów i dziennikarzy wskazują na ogromny, organizacyjny chaos. Andy Kelly, dziennikarz z Wysp poinformował, że brama wejściowa na stadion została przed fanami Liverpoolu zamknięta. Wobec nich użyto z kolei gazu łzawiącego, rzekomo - bez istotnego powodu. "Tak nie powinni być traktowani fani w cywilizowanym społeczeństwie" - przekazał. Oficjalny komunikat organizatorów przekonuje, że "fani Liverpoolu mają problem z dotarciem na obiekt". Tymczasem z relacji naocznych świadków wyłania się zupełnie inny obraz sytuacji. Jak czytamy w mediach społecznościowych obecnych na miejscu dziennikarzy, kibice "The Reds" tkwią pod bramami obiektu od ponad dwóch godzin. Są bardzo drobiazgowo kontrolowani. Niektórzy z nich mdleją. Na jednym z zamieszczonych na Twitterze filmów widać fanów Liverpoolu przeskakujących przez wysokie ogrodzenie i wbiegających na trybuny bez żadnej kontroli. Służby porządkowe wymierzają im ciosy pałkami.