Podopieczni Sir Aleksa Fergusona pokonali na Old Trafford "Kanonierów" 1:0. Gola na wagę zwycięstwa strzelił John O'Shea. Na początku z większym impetem natarł Arsenal. Manchester nie musiał się wysilać. Już przy drugim wypadzie strzelił gola! Anderson podał w pole karne do Cristiano Ronaldo, ten zagrał na drugą stronę do Koreańczyka Parka, który z prawej nogi z 5 m strzelił do siatki. Ułatwiła mu zadanie wywrotka obrońcy Arsenalu - Gibbsa. Po 10 minutach już można było zwinąć zabawki: - z wolnego z 25 m w krótki róg trafił Ronaldo! Almunia najwyraźniej źle się ustawił, za bardzo pilnował długiego rogu, a przecież Ronaldo miał stosunkowo ostry kąt! Na usprawiedliwienie Almunii trzeba dodać, że Portugalczyk wypalił niesamowicie mocno, rozpędził piłkę aż do 111 km/h! Kibice "Kanonierów" byli załamani. Trzymali się za głowę, obgryzali paznokcie. Nadzieja, która była tak wielka przed meczem, zgasła niczym znicz na wietrze w tak krótkim czasie. Każdy z londyńczyków myślał: "Byle ten koszmar się skończył jak najszybciej". Odrobienie strat, czyli strzelenie czterech goli tak agresywnie i mądrze się broniącemu Manchesterowi było zadaniem nierealnym! Do końca I połowy Arsenal snuł się po murawie, zagubiony, jakby grał na polu dwumetrowej kukurydzy, a nie króciutko przyciętym "dywaniku" stadionu Emirates. Przed II połową Arsene Wenger oszczędził spalonego psychicznie Gibbsa i posłał za niego na boisko Eboue. Nic to nie dało. Ledwie po kwadransie Manchester rozmontował rywala błyskotliwą kontrą przeprowadzoną po rzucie rożnym. Piłka wędrowała jak na niewidzialnej lince między Parkiem, Ronaldo a Rooneyem. W końcu Wayne zagrał przed bramkę do Ronaldo, a ten posłał futbolówkę pod poprzeczkę. Wielu kibiców Arsenalu nie wytrzymało tego widoku i zaczęło wynosić się ze stadionu! W 75. min sędzia Roberto Rosetti podyktował rzut karny dla Arsenalu po faulu Fletchera na Cescu Fabregasie, na dodatek pokazał czerwoną kartkę pomocnikowi United! Z 11 metrów ładnie w okienku ulokował piłkę Van Persie. Goście kończyli mecz w dziesiątkę i musieli trzymać kciuki, by nikt nie doznał kontuzji, bo sir Alex Ferguson wyczerpał limit zmian już w 66. min. Arsenal nie był jednak w stanie wiele wskórać. Wprawdzie z najbliższej odległości w 86. min na 2:3 powinien strzelić Cesc Fabregas, lecz nie trafił na bramkę. W ten sposób misja trenera Wengera znowu nie powiodła się. Drużyna jest z roku na rok odmładzana, ciągle czaruje ofensywną grą, ale też ciągle omijają ją najważniejsze cele - Liga Mistrzów i mistrzostwo Anglii. Sir Alex jest na przeciwnym biegunie - kto by nie trafił do finału - Chelsea, czy fenomenalna Barca - faworytem na Stadio Olimpico w Rzymie (27 maja) będzie Manchester United! Manchester w finale będzie musiał sobie radzić bez Fletchera, którego z wyjazdu do Rzymu eliminuje czerwona kartka. PRZECZYTAJ KOMENTARZ DARKA WOŁOWSKIEGO! Arsenal Londyn - Manchester United 1:3 (0:2) Bramki: 0:1 Park (8. Ronaldo), 0:2 Ronaldo (11. z wolnego), 0:3 Ronaldo (61. z podania Rooneya), 1:3 Van Persie (75. z karnego). Arsenal: Almunia - Sagna, Toure, Djourou, Gibbs (46. Eboue) - Walcott (64. Bendtner), Fabregas, Song, Nasri - van Persie, Adebayor. Manchester United: van der Sar - O'Shea, Ferdinand, Vidić, Evra (65. Rafael) - Ronaldo, Fletcher, Carrick, Anderson (63. Giggs), Park - Rooney (66. Berbatov). Sędziował Roberto Rosetti (Włochy). W pierwszym meczu 0:1 - awans Manchesteru. ZOBACZ ZAPIS RELACJI NA ŻYWO Z MECZU ARSENAL - MANCHESTER UNITED