Podopieczni Josepa Guardioli grają najpiękniejszy futbol na świecie. Co do tego chyba nikt nie ma wątpliwości. Chodzi tylko o to, na jak długo podczas meczu starczy im koncentracji i chęci pokazania wszystkich umiejętności. W środę Barcelona potrzebowała 34 minut, aby strzelić cztery gole. Festiwal strzelecki zaczął Lionel Messi w dziewiątej minucie, a zakończył w 43. Thierry Henry. W międzyczasie do siatki trafili Samuel Eto'o i ponownie Messi. W pierwszej połowie mieliśmy jeszcze kontrowersje dotyczącą tego, czy Christian Lell sfaulował w polu karnym Argentyńczyka. Niepodyktowanie "jedenastki" przez Howarda Webba bardzo wzburzyło Guardiolę, który został przez Anglika wysłany na trybuny. W drugich 45 minutach Barcelona kontrolowała sytuację, a Bayern nie miał środków, aby czymkolwiek postraszyć rywali. Rewanż odbędzie się już w najbliższy wtorek na Allianz Arena w Monachium. Trudno przypuszczać, by koncertowo grająca zarówno w Lidze Mistrzów, jak i Primera Division, Barcelona mogła roztrwonić wysoką zaliczkę. Tym bardziej, że Bayern nie zaprezentował nic, co mogłoby zasiać chociaż odrobinę optymizmu w sercach fanów drużyny z Bawarii. FC Barcelona - Bayern Monachium 4:0 (4:0) Bramki: 1:0 Lionel Messi (9.), 2:0 Samuel Eto'o (12.), 3:0 Lionel Messi (38.), 4:0 Thierry Henry (43.) Barcelona: Victor Valdes - Daniel Alves, Rafael Marquez, Gerard Pique, Carles Puyol - Xavi, Yaya Toure (81. Sergi Busquets), Andres Iniesta - Lionel Messi, Samuel Eto'o (90. Bojan Krkić), Thierry Henry (74. Seydou Keita) Bayern: Hans Joerg Butt - Massimo Oddo, Martin Demichelis, Breno, Christian Lell - Hamit Altintop (46. Andreas Ottl), Bastian Schweinsteiger, Mark van Bommel, Ze Roberto (77. Jose Sosa), Franck Ribery - Luca Toni Sędziował Howard Webb (Anglia). Widzów 94 000. LIVERPOOL - CHELSEA 1:3 (1:1)