6:1 - tak wyceniano przed pierwszym gwizdkiem arbitra szanse Aston Villi na wygraną na Parc des Princes. Chociaż zmierzyć miały się dwie drużyny notujące serię kolejnych zwycięstw, to Paris Saint-Germain uchodziło za wyraźnego faworyta nie tylko meczu w stolicy Francji, lecz również w dwumeczu. Luis Enrique wreszcie poukładał odpowiednio "paryski gwiazdozbiór, a ten zaczął funkcjonować jak świetnie naoliwiona machina. W 2025 roku w barwach PSG imponował przede wszystkim wyśmiewany przez lata kariery w Barcelonie Ousmane Dembele. Szkoleniowiec przesunął go ze skrzydła na środek ataku, uwalniając tym samym jego ogromny potencjał. Francuz zaczął strzelać jak na zawołanie, a w dyskursie medialnym coraz częściej pojawiały się głosy, że powinien być na poważnie brany pod uwagę pod kątem "Złotej piłki". Francuzi go nienawidzą za to, co zrobił. A on swoje. Wylądował w Paryżu i od razu uderzył Liga Mistrzów. PSG zaskoczone, kapitalna odpowiedź Doue. Bramka stadiony świata Już od pierwszych minut PSG rozpoczęło bombardowanie bramki Emiliano Martineza strzałami. Argentyńczyk miał pełne ręce roboty i musiał dwoić się i troić, żeby Aston Villa już w pierwszym kwadransie nie straciła gola. Wyjątkowo trudne zadanie miał Matty Cash. To właśnie w strefie Polaka operował Dembele, a Polak już w 17. minucie musiał ratować się faulem, za który został ukarany żółtą kartką. Minuty mijały, a Aston Villa, niczym bokser zagoniony w kozi róg nie była w stanie poradzić sobie z naporem paryżan i wyjść, chociażby z kontrą. A kiedy się w końcu udało, to podopiecznym Unaia Emery'ego udało się od razu objąć prowadzenie. Piłkę stracił Mendes, a przyjezdni wykorzystali okazję. Piłka chodziła jak po sznurku, aż wreszcie trafiła do Tielemansa, a ten zagrał ją wzdłuż bramki do Rogersa. 22-latek nie mógł się w tej sytuacji pomylić i zrobiło się 1:0 dla Aston Villi. Prowadzenia do przerwy nie udało się jednak przyjezdnym utrzymać. Kosmicznym uderzeniem popisał się w 40. minucie Doue. Emiliano Martinez nawet nie drgnął w tej sytuacji. Strzał wpadł niemal w samo okno, odbijając się jeszcze lekko od poprzeczki. Szybki gol i emocje w końcówce. PSG bliżej półfinału Ligi Mistrzów Czterech minut po zmianie stron potrzebowało PSG do objęcia prowadzenia. Ruiz dograł do Kwaracchelii, a Gruzin zmusił Emiliano Martineza już drugi raz tego wieczoru do kapitulacji. Skrzydłowy przebierał nogami tak szybko, że defensorzy "The Villans" nie byli w stanie go powstrzymać. Podopieczni Luisa Enrique uciekli spod topora. Wynik 2:1 zapewniał choć odrobinę komfortu, a przy odpowiednim zarządzaniu spotkaniem pozwalał uniknąć scenariusza - niespodzianki, jakim byłby brak triumfu nad Aston Villą. Szalony wybryk polskiego bramkarza. Wszyscy zdębieli. Czerwona kartka w sekundę W ostatnich 30 minutach gospodarze nie forsowali już tempa w obawie przed nadzianiem się na kolejną kontrę. Wyglądało to trochę tak, jakby zwycięstwo 2:1 w pełni ich satysfakcjonowało. W doliczonym czasie PSG wykorzystało fatalny błąd defensywy rywala i ustaliło wynik na 3:1. A konkretnie zrobił to Nuno Mendes. Defensorzy nie upilnowali linii spalonego, Francuza, a tym samym prawdopodobnie na dobre uciekła im szansa na półfinał Ligi Mistrzów.