ZOBACZ ZAPIS RELACJI NA ŻYWO Z TEGO MECZU Gospodarzom, którzy przystąpili do wtorkowego meczu osłabieni brakiem Franceska Fabregasa i Williama Gallas, wystarczyło 10. minut, aby odrobić straty, a zrobili to po przepięknej akcji. Zaczął ją Manuel Almunia, tym razem Łukasz Fabiański tylko na ławce rezerwowych, dalekim wykopem. Andriej Arszawin zgrał piłkę głową do Samira Nasriego, a ten natychmiast zagrał prostopadłą piłkę w kierunku Rosjanina. Skrzydłowego "Kanonierów" co prawda uprzedził Jorge Fucile, ale wpadł przy tym w bramkarza Heltona, jednocześnie wykładając ją Nicklasowi Bedtnerowi, który nie miał problemów z umieszczeniem jej w siatce. Wszystko wspaniale, tylko że przy zagraniu Almunii, Arszawin był na pozycji spalonej... Po stracie bramki Porto próbowało zmienić układ sił w tym meczu, który zaczął się pod całkowite dyktando Arsenalu, ale zamiast tego, dostało drugi cios. Fucile wybijając piłkę z własnego przedpola podał ją wprost do Arszawina, który minął trzech rywali i wyłożył futbolówkę Bendtnerowi, a ten zaliczył drugie we wtorek trafienie. W tym momencie Jesualdo Ferreira, trener Porto, musiał chyba sobie przypomnieć, że jego podopieczni przegrali sześć ostatnich meczów rozegranych w Londynie, bo tylko pokręcił głową. A "Kanonierzy" mogli podwyższyć wynik meczu. Fatalnie jednak przestrzelił Arszawin po zagraniu Nasriego, a "główkę" Thomasa Vermaelena z trudem wybronił Helton. Porto w drugiej połowie starało się zagrać odważniej niż w pierwszych 45 minutach. Dobrą zmianę dał Cristian Rodriguez. W 55. minucie rezerwowy dośrodkował w pole karne, a z pierwszej piłki uderzył Falcao. Almunia miał problemy z obroną tego strzału, ale jakoś sobie poradził. Sześć minut później po "główce" Rodrigueza piłkę przed linią bramkową zatrzymał Nasri, a potem złapał ją Almunia. Gdy wydawało się, że Porto jest bliskie strzelenia gola, gospodarze wyprowadzili dwa nokautujące ciosy. W 63. minucie Nasri ośmieszył trzech obrońców rywali i z ostrego kąta nie dał szans Heltonowi. Trzy minuty później było już 4-0. Wszystko zaczęło się od rzutu rożnego dla... Porto. Bendtner wybił piłkę z własnego pola karnego, do której dopadł Arszawin przeprowadzając rajd i podając do Emmanuela Eboue. Ten minął Heltona i posłał futbolówkę do siatki. "Smoki" dobił" Bendtner. Duńczyk, który rozpoczął strzelanie na Emirates Stadium, w pierwszej minucie doliczonego czasu gry wykorzystał rzut karny po faulu Fucile na Eboue. Po chwili sędzia zakończył mecz. Arsenal Londyn - FC Porto 5-0 (2-0) Bramki: Bendtner (10., 25., 90.+1, karny), Nasri (63.), Eboue (66.). Zobacz składy z tego meczu