Najbliżej strzelenia gola dla "miedziowych" był w prowadzony w 56. minucie Chałbiński. Po centrze z rzutu rożnego wyskoczył najwyżej, ale zagłówkował w poprzeczkę. - Zabrakło nam jednak strzelenia gola, a przy większym szczęściu mogliśmy nawet wygrać ten mecz! Gdybym trafił w róg głową, to piłka by wpadła do bramki. A tak trafiła w poprzeczkę - bramkarz miał szczęście. Chałbiński obiecuje walkę o odrobienie strat na wyjeździe. - Nie jesteśmy gorsi od Steauy. Równie dobrze to my możemy wygrać w rewanżu - uważa. Tymczasem prawoskrzydłowy Wojciech Łobodziński narzekał nie tylko na wynik, ale też - to ewenement w wypadku naszych piłkarzy, na grę swojego zespołu. - W tej chwili nasza sytuacja nie jest ciekawa. Bardziej od wyniku martwi mnie jednak nasza dzisiejsza gra - powiedział po meczu. - Nie graliśmy piłką - jak do tej pory, tylko jakąś "wybijankę". Przez to piłka bez przerwy fruwała nad naszymi głowami. Inna rzecz, że przeciwnik nas do tego zmusił. Mamy przynajmniej nauczkę z tego spotkania, że w rewanżu musimy zagrać zupełnie inaczej, o klasę lepiej. Łobodziński nie kryje obaw, że i w Bukareszcie może zacząć mecz w rezerwie. - Skład za bardzo się pewnie nie zmieni, bo w pierwszej połowie, gdy mnie nie było na boisku nie przegrywaliśmy - dodaje reprezentant Polski. - Mam jednak nadzieję, że zagram od pierwszej minuty. Czy Rumuni byli dużo lepsi od nas - zastanawia się Łobodziński? - Nie. Przecież w drugiej połowie, przez ostatnie 15 minut to my osiągnęliśmy taką przewagę, że Steaua broniła się desperacko. Te wszystkie obawy przed meczem, sztuczne napompowanie tematu tej rywalizacji spowodowało, że wyszliśmy troszkę sparaliżowani na ten mecz. Rozmawiał w Lubinie Michał Białoński