Juventus bardzo udanie wszedł w nowy sezon Ligi Mistrzów. W pierwszym spotkaniu pokonał przed własną publicznością PSV 3:1. W drugiej kolejce przyszło im zagrać na wyjeździe przeciwko RB Lipsk. Tym razem zwycięstwo włoskiemu zespołowi już nie przyszło tak łatwo. Do przerwy prowadzili bowiem gospodarze po trafieniu w 30 minucie Benjamina Sesko. Kwadrans po rozpoczęciu drugiej połowy wyrównał Dusan Vlahović i gdy wydawało się, że Juve "wróciło do gry", wówczas nastąpił szalony ciąg zdarzeń. Następca Szczęsnego wyleciał z boiska. Sędzia musiał pokazać mu czerwoną kartkę W 59 minucie czerwoną kartkę obejrzał bowiem Michele Di Gregorio. Bramkarz Juventusu zdecydował się na interwencję poza polem karnym i trochę się przy tym pogubił, bo zagrał piłkę ręką. Sędziowie wyraźnie mogli to dostrzec w trakcie analizy VAR i arbiter główny nie miał innego wyjścia, jak tylko wyrzucić 27-latka z boiska. Trener Thiago Motta musiał zatem ściągnąć z placu gry piłkarza z pola i postawił na Kenana Yldiza, a między słupkami stanął Mattia Perin. Sześć minut później piłkarze z Turynu otrzymali kolejny cios, ponieważ drużyna RB Lipsk otrzymała rzut karny, a na gola zamienił go Sesko, dla którego było to już drugie trafienia tego wieczoru. Rywalizacji nie zamierzał odpuścić Vlahović, który już trzy minuty później także ustrzelił dublet. Choć wydawało się to niezwykle trudne, Juve przechyliło szalę zwycięstwa na swoją korzyść, a uczynił to konkretnie w 80 minucie Francisco Conceicao i wygrało 3:2. Tym samym zawodnicy Thiago Motty pozostają jedną z siedmiu ekip na 36, które po dwóch kolejkach mogą pochwalić się kompletem zwycięstw w Lidze Mistrzów. Fenomenalny początek sezonu Di Gregorio. To dopiero pierwsza wpadka Mimo wpadki z RB Lipsk i osłabianie swojego zespołu Michele Di Gregorio notuje bardzo udany początek sezonu. Następca Wojciecha Szczęsnego w lidze rozegrał cztery spotkania i we wszystkich czterech zachował czyste konto. Włoch znakomicie spisuje się między słupkami, ale nie jest to żadna nowość. Od miesięcy jest chwalony przez włoskich dziennikarzy i ekspertów, bo od momentu przejścia do Monzy w 2022 roku jego notowania bardzo urosły. Wystarczy podkreślić, że zakontraktowaniu 27-latka przez Juventus "laurkę" wystawiły mu dwie bramkarskie legendy we Włoszech, czyli Dino Zoff i Gianluigi Buffon. - Już w poprzednich sezonach Di Gregorio wywarł na mnie doskonałe wrażenie. Może brakuje mu jeszcze trochę doświadczenia w grze w topowym klubie, ale mnie to nie martwi. W Serie B przyjmujesz takie same strzały, jak w Serie A. Jeśli jesteś dobrym bramkarzem, to po prostu sobie poradzisz. Juventus jest w dobrych rękach - powiedział Zoff na łamach Tuttosport. - Lubię Di Gregorio. Rozegrał dwa niesamowite sezony, potwierdził talent, to jeden z najlepszych bramkarzy ligi włoskiej - stwierdził z kolei Buffon cytowany przez Ilbianconero.com. Jak na razie Di Gregorio sprawia, że w Turynie za Szczęsnym nie muszą za bardzo tęsknić. Czas pokaże jednak, jak długo taki stan się utrzyma.