Żal było patrzeć na Buffona w ostatnim meczu ligowym z Fiorentiną. W zaledwie 14 minut Giuseppe Rossi i Joaquin aż cztery razy doprowadzali do rozpaczy legendarnego bramkarza Juve, który nie był w stanie zrobić nic, by zapobiec pierwszej porażce obrońcy tytułu w Serie A. Do 66. minuty goście prowadzili 2-0 i wtedy zdarzył się przełom. Do słabych wyników w Champions League (dwa remisy), doszła przegrana w lidze, co zdaje się być dowodem, że spektakularne transfery napastników dokonane tego lata nie rozwiązują wszystkich kłopotów drużyny z Turynu.Rozterki Buffona to jednak nic wobec kłopotów Ikera Casillasa. W swojej biografii Włoch napisał, że jest zdolny do wszystkiego poza jednym: zniesieniem zsyłki na ławkę. To była pierwsza rzecz, o którą zapytali go dziennikarze z Hiszpanii przy okazji zbliżającego się hitu w Champions League Real - Juventus. "To bardzo dziwnie uczucie, gdy spogląda się między słupki "Królewskich", nie znajdując tam Ikera" - wyznał. "Mój szacunek dla niego nie maleje jednak od tego, ale wzrasta".Buffon podziwia zrównoważenie i spokój Ikera wobec gehenny, którą przeżywa w Realu Madryt od 12 miesięcy. Najpierw, gdy Jose Mourinho skazywał go na ławkę kosztem bramkarza tak przeciętnego jak Antonio Adan, i teraz, gdy Carlo Ancelotti wyżej stawia Diego Lopeza. Podkreśla przy tym, że tak jak Ikerowi, tak samo szacunek należy się Lopezowi, bo to kawał bramkarza.Początek XXI wieku to czas, gdy Casillas i Buffon nieprzerwanie rywalizowali o tytuł numeru 1 w światowym futbolu. Na początku górą był Włoch, potem Hiszpan, który po finale Euro 2012 miał panować jeszcze przez lata. Pamiętna scena z końcowych minut finału, gdy kapitan "La Roja" prosi sędziego, by skrócił męki rywali przegrywających starcie o złoto 0-4, zdawała się być kwintesencją charakteru legendarnego bramkarza Realu. A może Iker stał się syty i łagodny, może to doprowadziło do kryzysu, który przeżywa dzisiaj?Buffon jest zwolennikiem teorii, że co nie zabija to wzmacnia. Ze spokojem wspomina dziś aferę calciopoli, która skazała go na grę w II lidze, gdy postanowił, że jest winien lojalność klubowi. Na 5 lat znalazł się na marginesie wielkiej piłki, dlatego tytuł mistrzowski zdobyty dwa lata temu uważał za jedno z największych przeżyć w swoim życiu. Gdy dziennikarze z Hiszpanii przypomnieli mu, iż w 2005 roku Florentino Perez myślał o sprowadzeniu go na Santiago Bernabeu tylko się roześmiał. "Real miał Ikera, a to znaczy, że nie potrzebował bramkarza". Wyznał, że realny był raczej transfer do Barcelony.Buffon przyznaje, że chętnie zagrałby w Realu. Tak samo jak w Manchesterze United, czy Milanie, bo to kluby o gigantycznej tradycji mające największy wpływ na historię klubowej piłki. Bezdyskusyjnym numerem jeden ostatnich lat jest dla niego jednak klub z Katalonii. "Barcelona i reprezentacja Hiszpanii zmieniły sposób myślenia o piłce u nas wszystkich" - dodaje. Nie byłoby może bezprecedensowej ery "La Roja", gdyby Casillas nie wygrał pojedynku z Buffonem w ćwierćfinale Euro 2008 skuteczniej broniąc rzuty karne. Wyłączając finał następnych mistrzostw Europy w Polsce i na Ukrainie Włosi zawsze stanowili dla Hiszpanów mur trudny do przebycia. Nawet będąc w kryzysie potrafili maksymalnie obrzydzić życie "La Roja" przeżywającej najwspanialszy okres w historii. "Futbol hiszpański zmodyfikował mentalność nawet naszych trenerów, co nie znaczy, że wyrzekamy się własnych atutów". Może tak jak 36-letni Buffon przeczekał okres dominacji trzy lata młodszego Casillasa, tak calcio przetrwa rozkwit piłki hiszpańskiej?Pytany o swoich ulubionych graczy z Hiszpanii Buffon wymienia Andresa Iniestę, a po chwili Sergio Ramosa i Casillasa. Uważa, że kłopoty w Realu tylko wzmocnią Ikera, który niechybnie wróci na szczyt. Sam uważa, że jeśli bramkarz zachowa koncentrację i głód gry, fizycznie jest w stanie utrzymać się na najwyższym poziomie bardzo długo. Tak więc tego co spotyka teraz bramkarza "Królewskich" nie należy traktować jako zmierzchu legendy.Buffon uważa, że w XXI wieku Real wybrał własną drogę do wielkości. Są nią spektakularne transfery najwybitniejszych jednostek, które rozgrzewają wyobraźnię kibiców. To nie jest jednak warunek wystarczający do wygrywania. Do tego trzeba dobrego projektu, pracy i cierpliwości. Przepastny portfel jest, według Włocha, zaledwie ułatwieniem startu w kierunku sukcesu. Tym niemniej pytany o 91 mln wydanych na Garetha Bale’a wcale nie uważa tego za skandalicznie dużo. "W 2001 roku Juventus zapłacił za mnie Parmie 50 mln. I z biegiem lat okazało się, że była to kwota adekwatna do mojej wartości" - tłumaczy. "Trzeba poczekać na to, czego młody Walijczyk dokona z Realem, żeby oceniać, czy został przepłacony".Środowy mecz Real - Juventus zdaje się mieć większe znaczenie dla mistrza Włoch. Turyńczycy uzbierali zaledwie dwa punkty i porażka na Santiago Bernabeu mogłaby oznaczać dla nich początek katastrofy. Nie po to Buffon i inni wydobywali Juventus z Serie B, nie po to Antonio Conte odbudował jego potęgę w Italii i Europie, by teraz, gdy do powrotu na szczyt pozostał jeden stopień, wykonać krok w przeciwną stronę. Kilka miesięcy temu mistrz Włoch został zatrzymany przez Bayern Monachium w ćwierćfinale Ligi Mistrzów. Trener Juve mówił wtedy, że czas pracuje na korzyść jego drużyny. Transfery Carlosa Teveza i Fernando Llorente miały być kolejnym krokiem ku wielkości. Zapytany o to niedawno Conte powiedział, że Hiszpan potrzebuje czasu, bo ma za sobą 12 miesięcy wczasów w Bilbao.Juve ma swój plan na mecz z Realem: walka, porządek w defensywie, dyscyplina i poświęcenie. Buffon podkreśla jednak, że Cristiano Ronaldo i Karim Benzema są w stanie przekreślić najdoskonalsze nawet założenia taktyczne. Wtedy, albo się ma dość klasy, by odpowiedzieć, albo wraca się do domu bez punktów. Na to mistrz Włoch pozwolić sobie tym razem nie może. Najlepszy bramkarz świata według IFFHS: Gianluigi Buffon: 2003, 2004, 2006, 2007Iker Casillas: 2008, 2009, 2010, 2011, 2012 Dyskutuj o artykule z Darkiem Wołowskim