"The Reds" wciąż nie mają zagwarantowanego miejsca w kolejnej edycji Ligi Mistrzów, gdyż w tabeli Premier League są poza pierwszą czwórką, ale wciąż mogą wygrać tegoroczną, gdzie doszli aż do półfinału. UEFA wcześniej stwierdziła, że nie ma możliwości, aby więcej niż cztery drużyny z jednego kraju mogły wziąć udział w Lidze Mistrzów. Johansson dał jednak nadzieje Liverpoolowi twierdząc, że gdyby udało im się zwyciężyć w Stambule, gdzie odbędzie się finał, to zagrają w najlepszych klubowych rozgrywkach. - Jeśli będzie możliwość, by uczynić wyjątek dla obrońcy tytułu, to znajdzie się dodatkowe miejsce. Wszystko będzie zależało od Komitetu Wykonawczego UEFA. Możliwa jest taka sytuacja, że poprosi on członków Unii o zmiany w obecnym regulaminie - powiedział Szwed. - Byłoby przecież niesprawiedliwe, żeby np. czwarty w Premier League Everton Liverpool, który cały sezon walczył o Ligę Mistrzów, został z niej wykluczony, aby zrobić miejsce lokalnemu rywalowi - dodał prezes UEFA. Do tej pory taki przypadek zdarzył się pięć lat temu w Hiszpanii. Wówczas Real Madryt wygrał Ligę Mistrzów, ale w Primera Division był dopiero piąty. Władze hiszpańskiego futbolu postanowiły dokooptować "Królewskich" do następnej edycji Ligi Mistrzów, w miejsce czwartego w lidze Realu Saragossa. - Jestem zadowolony ze słów pana Johanssona, ale w tym momencie nie ma nawet podstaw, aby prowadzić dyskusję na ten temat. Przed nami jeszcze daleka droga do przebycia, zarówno w Premier League, gdzie wciąż walczymy o czwarte miejsce, jak i w Lidze Mistrzów. Dopóki trwa tegoroczna edycja tych rozgrywek byłoby nawet niezbyt uczciwe, w stosunku do naszych konkurentów, rozpatrywać, co będzie po jej zakończeniu - stwierdził Rick Parry, dyrektor wykonawczy Liverpool FC. - To jest intrygująca możliwość, ale w tym momencie cały czas teoretyczna. Kiedy do niej dojdzie w praktyce, wtedy wyrazimy nasz punkt widzenia - dodał.