We wtorkowy wieczór Olympiakos Pireus - osłabiony po odejściu do Fulham najlepszego strzela Kostasa Mitrogolu - nie dał żadnych szans faworyzowanemu Manchesterowi United, wygrywając u siebie 2-0. Pierwsza bramka padła w 38. minucie po rykoszecie. Najpierw strzelał Giannis Maniatis, piłka odbiła się od Alejandro Domingueza i wturlała się do bramki obok zaskoczonego Davida de Gei. Na początku drugiej połowy wynik ustalił efektownym strzałem tuż obok słupka 21-letni napastnik z Kostaryki Joel Campbell. - Biorę odpowiedzialność, bo to moja drużyna i zawsze będę ją wspierał - powiedział szkocki szkoleniowiec po greckim blamażu jego drużyny. - To był bardzo słaby występ mojego zespołu. Nie byliśmy w stanie zagrozić rywalom. Nie zasłużyliśmy na nic - bił się w piersi Moyes. Szkot przyznał, że to był chyba najgorszy mecz jego zespołu w europejskich rozgrywkach. - Stać nas lepszą grę. Jedynym plusem jest to, że mamy jeszcze rewanż - powiedział Moyes, który liczy na niezapomniany wieczór za trzy tygodnie w Manchesterze. - Moi piłkarze cierpią - stwierdził Moyes.