Mistrzowie świata roznieśli rywali. Pogrom w Londynie. Sześć bramek i dwa rekordy
Deszczowa aura panująca w Londynie nie powstrzymała tegorocznych triumfatorów klubowych MŚ w rozgromieniu rywali, którzy przed meczem znajdowali się na samym dnie tabeli Ligi Mistrzów. Piłkarze Chelsea nie zostawili zawodnikom Ajaxu najmniejszych złudzeń, triumfując po meczu, który obfitował w przeróżne boiskowe wydarzenia.

Ostatnie dni upływają fanom piłki nożnej pod znakiem elitarnych rozgrywek najważniejszego europejskiego trofeum - Ligi Mistrzów. To właśnie w ramach tego pucharu 22 października dwie topowe ekipy Starego Kontynentu zawitały na londyńskim Stamford Bridge, aby rozstrzygnąć między sobą los kolejnych punktów, które w nowej formule LM znaczą naprawdę wiele.
Tym razem Chelsea Londyn, znajdująca się przed tym meczem w środkowej części tabeli, podejmowała u siebie będący w absolutnym dołku Ajax Amsterdam. Holendrzy, jako jedna z raptem dwóch ekip, nie byli dotychczas w stanie wywalczyć ani jednego "oczka". To naturalnie stawiało piłkarzy Chelsea w bardzo komfortowej sytuacji, bowiem w roli faworyta środowego starcia.
Kompletna dominacja Chelsea. Od 15. minuty grali w przewadze
Goście weszli w to spotkanie wręcz fatalnie. Już w 15. minucie Kenneth Taylor otrzymał bowiem bezpośrednią czerwoną kartkę za bardzo lekkomyślne i niebezpieczne wejście w jednego z zawodników "The Blues".
Przewagę liczebną szybko wykorzystał Marc Guiu, który po świetnym rozegraniu rzutu wolnego otrzymał piłkę kilka metrów od linii bramkowej. Co prawda nie trafił on czysto w futbolówkę, lecz kozioł zaskoczył również golkipera Ajaxu. Tym samym Hiszpan otworzył wynik spotkania.
Nie minęło 10 minut, a "1" widniejąca na tablicy przy herbie londyńczyków zamieniła się w "2". Stało się to za sprawą trafienia Moisesa Caicedo, który popisał się pięknej urody strzałem zza pola karnego. Piłka puszczona po ziemi nie powinna sprawić problemów golkiperowi, jednak tym razem stało się kompletnie inaczej.
Nadeszła 33. minuta i pierwszy moment chwały dla Ajaxu, kiedy to Tosin Adarabioyo sprokurował rzut karny. Do wykonania "11" podszedł Wout Weghorst i pewnym strzałem pokonał Filipa Jorgensena.
Być może w tym momencie nadzieje na podjęcie walki ponownie zagościły w sercach piłkarzy holenderskiej ekipy. Szybko jednak zniwelował je rzut karny, który dla odmiany otrzymali piłkarze "The Blues". Enzo Fernandez nie miał większych problemów, aby pokonać Remko Pasveera, dla którego była to już trzecia kapitulacja tego dnia.
Prędko okazało się również, że nie ostatnia, ponieważ tuż przed końcem pierwszej połowy arbiter ponownie pokazał na "wapno" dyktując kolejny rzut karny po faulu na zawodniku Chelsea. Tym razem do wykonania karnego oddelegowany został Estevao. On również nie pomylił się, skutkiem czego Chelsea po pierwszej połowie prowadziła już wynikiem 4:1.
Okazało się także, że przy okazji swoich poczynań piłkarze angielskiej ekipy zdołali aż dwukrotnie pobić ten sam rekord. Po swoim golu Guiu stał się bowiem najmłodszym strzelcem w historii LM, aby po ledwie 33 minutach stracić ten tytuł na rzecz Estevao.
Druga połowa zdecydowanie nie odmieniła obrazu gry gości, którzy na tym etapie byli już kompletnie rozbici. Wykorzystał to Tyrique George, który zameldował się na boisku po wznowieniu gry. Potrzebował on także ledwo 3 minut, aby wpisać się na konto strzelców, powiększając i tak pokaźne już prowadzenie Chelsea.
Mimo miażdżącego prowadzenia gra zawodników w niebieskich koszulkach nie zmieniała się. Aż do samego końca próbowali oni bowiem wywalczyć kolejne trafienia, lecz od czasu ostatniego gola ich skuteczność znacznie zmalała. To sprawiło, że po ostatnim gwizdku arbitra Chelsea prowadziła z Ajaxem aż 5:1.













