W piątek Europejska Unia Piłkarska (UEFA) potwierdziła, że Marciniak poprowadzi 10 czerwca mecz finałowy Ligi Mistrzów. Dzień wcześniej zapowiedziała, że zbada zarzuty pod jego adresem, sformułowane przez stowarzyszenie "Nigdy więcej i dotyczące udziału polskiego arbitra w konferencji w Katowicach, współorganizowanej przez jednego z liderów Konfederacji Sławomira Mentzena. - Dowiedzieliśmy się jak bardzo łatwo z niewinnego człowieka zrobić ofiarę. Jeżeli nie kieruje się prawdą, dopuszcza się do piramidalnej manipulacji, tak jak dopuściło się jedno ze stowarzyszeń, którego nazwy nie wymienię" - powiedział Bortniczuk. Tak wyglądało wystąpienie Szymona Marciniaka, które wywołało aferę. Pojawiło się nagranie Minister sportu Kamil Borniczuk rozmawiał z Szymonem Marciniakiem. "UEFA zgrzeszyła naiwnością" Zapytany, czy Marciniak nie powinien zachować szczególnej ostrożności, uważać, z kim się spotyka, odpowiedział: -Gdzie jest granica szczególnej ostrożności, a gdzie zaczyna się absurd? W tym przypadku bliżej było do absurdu. Konferencja nie miała wymiaru politycznego, tylko wymiar gospodarczy. Mało tego, wiem z bezpośredniej rozmowy z Szymonem Marciniakiem, że w kontrakcie dotyczącym wystąpienia miał zapisane, że nie zgadza się na wykorzystanie swojego wizerunku do żadnych spraw światopoglądowych, religijnych i - uwaga - politycznych - zauważył minister Kamil Bortniczuk. Bortniczuk przypomniał, że Marciniak jako pierwszy w Polsce przerwał mecz z powodu rasizmu. Podkreślił, że w obronie sędziego stanął PZPN i "kilku polityków, niezależnie od opcji". Szymon Marciniak wydał oświadczenie. "Zostałem wprowadzony w błąd" Sławomir Mentzen grzmi po aferze z Szymonem Marciniakiem Głos w sprawie zabrał także organizator wspomnianej już konferencji - prezes partii "Nowa Nadzieja" Sławomir Mentzen. - Powodem, dla którego takie szmatławe organizacje jak "Nigdy więcej", mają wpływ na rzeczywistość, jest to, że ludzie z jakiegoś powodu uznają ich prawo do potępiania, etykietowania, wykluczania z debaty publicznej. Nie rozumiem, czemu ktokolwiek miałby na poważnie brać opinie i zalecenia tych życiowych nieudaczników, kłamców, oszustów i donosicieli. Próba przeniesienia do Polski zwyczaju cancel culture jest bardzo groźna i nie możemy do tego dopuścić. A nie ma lepszej na to metody, niż wyrzucanie donosów zajmujących się tym organizacji tam, gdzie ich miejsce, do kosza - grzmiał jeden z liderów Konfederacji w mediach społecznościowych.