"Wyrzucił mnie ten filozof. Przekażcie mu, że kiedy spotkam go poza Katalonią, zatłukę jak psa" - ta wypowiedź była pierwszą reakcją Zlatana Ibrahimovicia na wieść, że Pep Guardiola pozbywa się go z Barcelony zaledwie 10 miesięcy po tym jak zrobił z niego najdroższego piłkarza w dziejach klubu. W ustach człowieka, który ma czarny pas w taekwondo, słowa te brzmiały poważnie. "To był fatalny transfer" - mówił obecny prezes Barcy Sandro Rosell, i to właściwie jedyna kwestia, w której zgadza się ze swoim poprzednikiem Joanem Laportą. "Zrobiliśmy wielki błąd" - przyznaje dziś Laporta. Zlatan nie wraca do przeszłości Zlatan do przeszłości wracać już nie chce. Dziś jest najjaśniejszą gwiazdą Mialnu, który dzięki niemu odzyskał tytuł mistrza Włoch po siedmiu latach. Przewodzi najlepszym strzelcom Serie A (22 gole), znów noszą go na rękach i częściej niż o krnąbrnym charakterze, rozprawiają o geniuszu w jego długich nogach. Im bliżej meczu z Barceloną, tym wypowiedzi Szweda były łagodniejsze. Jeszcze kilka miesięcy temu Szwed wyśmiewał Xaviego, Messiego i Iniestę, że są jak grzeczni uczniowie idący na trening, by bez słowa sprzeciwu słuchać trenera. Dziś mówi tylko o tym, że stworzyli najlepszą drużynę świata w ostatnich pięciu latach. Szwed nie ma problemu z oddzielaniem osobistych urazów od profesjonalnej oceny wartości piłkarzy i trenerów. Mimo iż Guardioli serdecznie nie znosi w plebiscycie FIFA głosował na niego, jako numer 1 w 2011 roku. Inny wielki "odrzucony" przez trenera Barcy Samuel Eto'o w tym samym plebiscycie zupełnie zignorował Katalończyka. Dziś na San Siro Zlatan nie chce przemawiać słowami, ale czynami. Jego pojedynki z Gerardem Pique mają być ozdobą wieczoru. "Najlepiej w ogóle nie pozwolić mu przyjąć piłki, a nawet nie dać oddychać" - mówi stoper Barcy, który jest przekonany, że gol w ligowym meczu na Majorce zakończył drastyczny spadek jego formy. Katalończyków ostrzega Ronald Koeman, kiedyś piłkarz Barcy, a potem trener Ajaksu, w którym "Ibra" wyrastał na gwiazdę światowego formatu. "On jest nie tylko piłkarskim geniuszem, ale też niezwykłą osobowością" - powiedział. Zemsta Ibrahimovicia byłaby słodka, gdyby poprowadził Milan do półfinału. "Do tego trzeba, abyśmy zagrali perfekcyjnie. Nie mamy jednak nic do stracenia" - mówi Szwed. Czy rzeczywiście siedmiokrotny zdobywca trofeum nie ma nic do stracenia w starciu z obrońcą trofeum? Milan straszniejszy niż Inter W Katalonii myślą inaczej, boją się Milanu, chyba nawet bardziej niż Interu w 2010 roku. A przecież dwa lata temu na San Siro Barcelona przeżyła najbardziej traumatyczny wieczór odkąd prowadzi ją Guardiola. Drużyna dotarła do Mediolanu po dwóch dniach podróży autokarem, ze względu na pył wulkaniczny unoszący się nad Europą, lot był niemożliwy. Barca także broniła wtedy trofeum, także w fazie grupowej zdobyła na Interze aż cztery punkty. Prowadziła nawet 1-0, by przegrać 1-3 i odpaść w półfinale Ligi Mistrzów. Być może to tamten dwumecz przekreślił przyszłość Ibrahimovicia u boku Leo Messiego? Chyba dobrze się stało, bo Zlatan nie nadaje się na postać nr 2. Choć dziś bez kłopotu przechodzi mu przez gardło nazywanie Argentyńczyka najlepszym piłkarzem na świecie. Messi zdobył w tym sezonie Ligi Mistrzów już 12 goli, jest o dwa od rekordu gwiazdy Milanu Jose Altafiniego z 1963 roku. Ibrahimović tak bardzo uciekał przed słownymi prowokacjami wobec dzisiejszych rywali, że życzył nawet Barcelonie wygranej w wyścigu z Realem po tytuł mistrza Hiszpanii. Oczywiście karygodnym nadużyciem byłoby twierdzenie, że wynik rywalizacji w tym hitowym ćwierćfinale zależy od Messiego i Ibrahimovicia. Milan to dla Barcy wielki rywal, który w 1/8 finału olśnił na San Siro wbijając cztery gole Wojciechowi Szczęsnemu. Rewanż z Arsenalem na The Emirates był słaby, ale od stanu 0-3 mediolańczycy znów potrafili wziąć los w swoje ręce. Van Bommel nie zaszkodzi Barcy Massimo Allergi wierzy, że dwa grupowe mecze nauczyły jego drużynę, jak grać przeciw Katalończykom. Tak jak dwa lata temu nauczyły Inter z Jose Mourinho. Kontuzja wyeliminowała z gry z Barceloną Thiago Silvę, najlepszego obrońcę Milanu, ale do zdrowia wrócił Kevin-Prince Boateng i Gennaro Gattuso. Za kartki pauzuje inny były gracz Barcelony - Mark van Bommel, który sześć lat temu zdobył z Katalończykami Puchar Europy, a wczoraj odwiedził ich na treningu. W Barcelonie zabraknie wyłącznie Erica Abidala, który być może nigdy nie wróci już do futbolu. Mediolański klub kibica katalońskiego klubu wywiesi dziś na San Siro 50-metrowy transparent z portretem Francuza. Koledzy bardzo by chcieli podarować mu trzeci triumf w Champions League. Milan jest pierwszą naprawdę wielką przeszkodą. ***** Tymczasem San Siro już od wczesnych godzin popołudniowych zaczyna się zapełniać kibicami. To zdjęcie nadesłał nasz mediolański wysłannik, Radosław Baran. Dyskutuj na blogu Darka Wołowskiego INTERIA.PL zaprasza na relację na żywo z meczu AC Milan - FC Barcelona. Początek o 20.45 Zobacz zestaw par ćwierćfinałowych Ligi Mistrzów