Zapraszamy na relację na żywo z meczu Atletico - Bayern! Relacja na żywo dla urządzeń mobilnych Po jednej stronie, człowiek z okładki - elegancki, dostojny, dyplomatyczny. Po drugiej zaś - twardziel, buńczuczny bulterier w ludzkiej skórze. Tak można byłoby opisać dwóch trenerów o najbardziej nietuzinkowych osobowościach w stawce półfinalistów Ligi Mistrzów - Pepa Guardiolę i Diego Simeone. Pozornie jedyne co ich łączy, to uzależnienie od futbolu. - Żyją piłką i żyją dla piłki, jak mawiają Hiszpanie. Tacy piłkarscy narkomani. Różni ich styl, ale łączy miłość do futbolu. Myślę, że obaj są pragmatykami. Cały czas podążają obraną przez siebie ścieżką i udoskonalają style oraz warianty gry - mówi, w rozmowie z Interią, dziennikarz "Piłki Nożnej" i komentator nc+ Leszek Orłowski. Są niemal rówieśnikami, dzieli ich dziewięć miesięcy, o które starszy jest Argentyńczyk. Grali na tej samej pozycji defensywnego pomocnika, ale w zupełnie inny sposób. Pep był przedłużeniem ręki trenera na boisku. Nie miał najlepszych warunków fizycznych, nadrabiał myśleniem. Potrafił się ustawić, podać, rozegrać. "Cholo" z kolei bazował na zaciętości, ambicji i woli walki. Nie odpuszczał rywalom, niejednokrotnie wylatując z boiska z czerwoną kartką. "Nie spocznę, dopóki..." Trenerką szybciej zajął się Diego Simeone, który w rodzinnym kraju bezpośrednio po zakończeniu piłkarskiej kariery został szkoleniowcem Racingu de Avellaneda. Pięć lat temu trafił do Włoch, ale już pod koniec 2011 roku upomniało się o niego Atletico Madryt, walczące o utrzymanie w Primera Division. Efekty nadeszły już po kilku miesiącach, kiedy "Los Rojiblancos" wygrali Ligę Europejską i Superpuchar Europy. Drużyna rozpoczęła marsz na szczyt zakończony mistrzostwem Hiszpanii i finałem Ligi Mistrzów w 2014 roku. - Simeone już dwa lata temu, po tej porażce z Realem (w finale Ligi Mistrzów - przyp. red.) dawał do zrozumienia, że nie spocznie dopóki nie doprowadzi Atletico ponownie do finału i nie wygra tych rozgrywek - przypomina Orłowski. Dzisiaj jest na najlepszej drodze do finału, ale naprzeciwko niego staje człowiek, który dwukrotnie wygrywał już Ligę Mistrzów. Pep Guardiola przygodę z trenerskim fachem rozpoczął rok po argentyńskim rywalu, w rezerwach Barcelony. Po roku trafił do pierwszego zespołu i wygrał z nim wszystko, co było do wygrania. "Duma Katalonii" pod jego wodzą zdobyła 14 trofeów, trzykrotnie wygrywając mistrzostwo Hiszpanii. Mieszanka Cruyffa i Bielsy kontra udoskonalony Bilardo? Mistrzem Pepa zawsze był Johan Cruyff. To od Holendra Guardiola czerpał najwięcej, był zafascynowany warsztatem trenerskim twórcy katalońskiego "Dream-teamu", ale sam postanowił wzbogacić się jeszcze o wiedzę Marcelo Bielsy. To pod okiem Argentyńczyka, w Meksyku Hiszpan przygotowywał się do pierwszego sezonu pracy z Barceloną. Guillem Balague w swojej książce "Pep Guardiola. Sztuka zwyciężania" napisał o godzinach, jakie Guardiola i Bielsa spędzili w swoim towarzystwie, oglądając mecze i dzieląc się przemyśleniami. U "Cholo" ciężko wskazać trenera, z którego czerpie filozofię. Sporo korzysta z nauk Luisa Aragonesa i Carlosa Bilardo, ale zdaniem Leszka Orłowskiego - komentatora nc+ i dziennikarza "Piłki Nożnej" - Simeone ma swój unikatowy styl i szukanie mu mentora jest mocno naciągane. - Nie ma oczywistej konotacji. Jeśliby przyjąć taką, popularną w Argentynie tezę, że każdy trener z tego kraju to pasjonat wizji Menottiego lub Bilardo, to Simeone zdecydowanie bliżej do tego drugiego. Wydaje się jednak, że Diego Simeone podąża własną drogą. Jego podopieczni wierzą, że maksymalny wysiłek i porządek taktyczny, pomoże odnieść im zwycięstwo - analizuje, w rozmowie z Interią, dziennikarz "Piłki Nożnej". To co najbardziej łączy Simeone z Bilardo to pragmatyzm. Selekcjoner Argentyny, który zdobył z reprezentacją "Albicelestes" tytuł mistrza świata w 1986 roku, również nakładał sztywne ramy taktyczne, a z najbardziej utalentowanych technicznie zawodników robił zwykłych rzemieślników. Wypisz, wymaluj... Diego Simeone! Pracoholicy Argentyńczyk ma obsesję na punkcie ciężkiej pracy, którą zaraża swoich zawodników. "Partido a partido" czyli mecz po meczu to ulubione motto "Cholo". Każdemu ze spotkań Simeone poświęca się bezgranicznie i takiego samego zaangażowania oczekuje również od swoich podopiecznych bez względu na to, czy walczą w fazie wstępnej Pucharu Króla czy w ćwierćfinale Ligi Mistrzów. Pressing na rywala, walka przez pełne 90 minut, a jak trzeba to i dłużej. Hiszpan, podobnie jak Simeone jest tytanem pracy. Dla niego jednak kluczem do zwycięstwa jest inteligencja zawodników, sposób przemieszczania się po boisku. Chce, aby to rywale próbowali odebrać piłkę jego podopiecznym, a nie odwrotnie. I chociaż coraz częściej słyszy, że czas jego taktyki minął, bo przeciwnicy nauczyli się jak ją neutralizować, on konsekwentnie ją realizuje i udoskonala. W Monachium nie ma ostatnio łatwego życia. Krytycy zarzucają mu, że jest już skupiony na nowych wyzwaniach, jakie czekają go w Manchesterze City. To bzdura - twierdzą ci, którzy poznali bliżej szkoleniowca z Santpedor.