"Duma Katalonii" rozpoczęła ten sezon bardzo dobrze. W siedmiu meczach odniosła sześc zwycięstw, przy jednym remisie, nie tracąc żadnego gola. Pierwszym prawdziwym testem miał być jednak pojedynek w Paryżu, w którym Barcelona zderzyła się dość brutalnie z rzeczywistością. "Żadna drużyna nie ma abonamentu na zwycięstwa. Trzeba je wywalczyć" - powiedział Mascherano, cytowany przez internetową stronę swojego klubu. "Nie zaczęliśmy dobrze pierwszej połowy i staraliśmy się wrócić do meczu w drugiej" - dodał. Barcelona pierwszego gola straciła już w 10. minucie. Z rzutu wolnego dośrodkował Lucas, w polu karnym piłkę przejął David Luiz ,i mimo obecności właśnie Mascherano, zdołał się z nią obrócić i oddać skuteczny strzał. Wyrównania padło bardzo szybko. Po składnej akcji piłkę do siatki skierował Lionel Messi. Gospodarze ponownie wyszli na prowadzenie w 27. minucie. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego niepilnowany Marco Verratti uderzeniem głową zdobył swoją pierwszą bramkę w barwach PSG. "W takim meczu płaci się wysoką cenę za drobne błędy, takie jak te" - przyznał Mascherano. W 54. minucie gola na 3-1 strzelił Blaise Matuidi, co prawda chwilę później kontaktową bramkę zdobył Neymar, ale na więcej Barcelony nie było stać. "Porażki zawsze są powodem do niepokoju. Musimy się poprawić" - stwierdził argentyński gracz "Dumy Katalonii". "Wyjaśnienie przyczyn naszej przegranej jest całkiem proste. Zagraliśmy z drużyną, która jest na takim samym poziomie jak my, a oni lepiej od nas poradzili sobie z presją" - tłumaczył Luis Enrique, szkoleniowiec Barcelony. "Nie zagraliśmy tak dobrze, jak mieliśmy nadzieję się zaprezentować. W końcówce stworzyliśmy sobie kilka okazji i mogliśmy wyrównać. Nie mogę jednak powiedzieć, że nasza porażka jest niesprawiedliwa, choć remis również nie byłby sprawiedliwym wynikiem" - dodał. Zobacz terminarz i tabelę grupy F Ligi Mistrzów