W Niemczech eksperci od tygodni zastanawiają się, co się dzieje z wicemistrzami Niemiec, bowiem pokazują diametralnie inne oblicza w obu rozgrywkach, że nawet trener Juergen Klopp ma kłopot, by to wyjaśnić. Podczas gdy w Champions League układa im się wszystko jak we śnie, tak w rodzimej ekstraklasie walczą o... utrzymanie. Po 10 kolejkach zajmują w tabeli 17., czyli przedostatnie miejsce. Zanotowali najgorszy początek sezonu od 48 lat. W LM w czterech spotkaniach Borussia zdobyła 13 bramek, tj. o dwie więcej od Realu Madryt i jest najskuteczniejszą drużyną. We wtorek - 4-1 z Galatasarayem Stambuł - z kolei straciła dopiero pierwszą bramkę w tej edycji. - Umiejętność strzelania goli we właściwym momencie chętnie zapakowałbym i zabierał wszędzie ze sobą - powiedział później Klopp. Szkoleniowiec postawił na tą samą jedenastkę, co w przegranym w weekend meczu z Bayernem Monachium (1-2). Rywale byli nastawieni mocno defensywnie i trudno było Borussii przebić się pod ich bramkę. Dopiero w 39. minucie Reus wykorzystał świetne podanie od Łukasza Piszczka i gospodarze objęli prowadzenie 1-0. Później wszystko poszło jak z płatka. Gole Greka Sokratisa Papastathopoulosa (53.), Włocha Ciro Immobile (74.) i jeszcze bramka samobójcza Semiha Kai (85.) przypieczętowały wygraną BVB. - W naszej sytuacji jest ekstremalnie ważne, by doświadczać takich meczów - dodał Klopp. Jego drużyna po raz trzeci z rzędu znalazła się w gronie 16 najlepszych drużyn w Europie. Jak zauważyły w środę niemieckie media, nie jest jednak w stanie znaleźć się w czołowej "16" w... kraju. - Poradzimy sobie z tym - zapewnił niemiecki szkoleniowiec. I kibice też nie mają wątpliwości. Eksperci zastanawiają się tylko, czy Borussii uda się jeszcze zapewnić miejsce w tabeli, które zapewni jej udział w LM w przyszłym sezonie. Na razie do czwartego w tabeli Hoffenheim traci 10 punktów. - Teraz czas trochę pocieszyć się z sukcesu w Champions League. Później będziemy musieli koncentrować się na kolejnych terminach. Już w niedzielę czeka nas trudny pojedynek z Borussią Moenchengladbach - przypomniał Klopp. Reus jest przekonany o tym, że przyszedł właśnie czas przełamania także w Bundeslidze. - We wtorek zatankowaliśmy pełen bak pewności siebie. Teraz musimy zrobić z tego pożytek - powiedział.