Wciąż jest gorąco po tym, co we wtorek 18 lutego wydarzyło się na San Siro. AC Milan tylko zremisował z Feyenoordem Rotterdam 1:1 i w rezultacie pożegnał się z tą edycją Ligi Mistrzów już przed 1/8 finału. W pierwszym meczu drużyna z Holandii wygrała 1:0. Milanowi z pewnością nie pomogła czerwona kartka Theo Hernandeza. Właściwie można założyć, że okazała się ona decydująca. Szymon Marciniak podjął bardzo dobrą decyzję o pokazaniu drugiej żółtej kartki Theo Hernandezowi, który w sposób perfidny i wyrachowany symulował faul w polu karnym rywali. Po czerwonej kartce Hernandeza AC Milan nie potrafił już zdobyć kolejnej bramki. To dla "Rossonerich" bardzo bolesna klęska, a odpowiedzialność za nią ponosi zespół na czele z Theo Hernandezem, który zachował się w sposób nieodpowiedzialny i kompromitujący wyłącznie jego samego. Nadeszły wieści w sprawie Roberta Lewandowskiego. 5 lat czekania i hit. Poruszenie w Barcelonie Ibrahimović wytyka "błąd" Marciniakowi. "Zbyt surowy" Zlatan Ibrahimović jest jednak innego zdania. Były piłkarz AC Milan w pomeczowej rozmowie ze "Sky Sports" skomentował, że decyzja Szymona Marciniaka była zbyt pochopna. Ze Szwedem jednak trudno się zgodzić. Zasady gry w piłkę nożną są w tutaj nieubłagane. Zawodnik, chcąc oszukać arbitra w tej sposób, ryzykuje obejrzeniem żółtej kartki. W tej sytuacji była to już druga taka kara dla Francuza. Pretensje może mieć więc wyłącznie do siebie. Takie zachowanie w erze VAR jest wyjątkowo nierozsądne. W pomeczowej ocenie dziennikarze "La Gazzetta dello Sport" byli już o wiele mniej łaskawi dla Francuza. - To była zdrada stanu ze strony gracza, który niegdyś - obok Rafaela Leao - był najcenniejszą wizytówką Milanu - ocenili.