"The Citizens" przeszli do historii brytyjskiego futbolu. Jeszcze nigdy żaden zespół z Anglii nie wypadł tak słabo w rozgrywkach grupowych Ligi Mistrzów. Zbudowany za ogromne pieniądze zespół w Premier League spisuje się bardzo dobrze. W poprzednim sezonie podopieczni Roberto Manciniego wywalczyli mistrzostwo kraju, w tym są wiceliderem z niewielką stratą do prowadzących "Czerwonych Diabłów". Piłkarze Man City nie potrafili jednak przenieść dobrej gry z Premier League na boiska Ligi Mistrzów. W ostatnim meczu fazy grupowej z Borussią w Dortmundzie zespół walczył o przedłużenie nadziei na występ na wiosnę w Lidze Europejskiej. Manchester po słabym spotkaniu przegrał jednak 0-1. Były zawodnik "The Citizens" Dietmar Hamann uważa, że problemem mistrzów Anglii w rywalizacji z Borussią był brak zaangażowania. "Różnica między City a Dortmundem polegała na tym, że jednej drużynie bardzo zależało na zwycięstwie, a drugiej nie. Wtorkowy mecz był kolejnym wielkim rozczarowaniem. Jedynym pozytywem była dobra postawa Joe Harta. Gołym okiem widać, że źle się dzieje w Manchesterze" - podkreśla były reprezentant Niemiec w rozmowie ze "Sky Sports". Także Ruud Gullit jest zdania, że piłkarzom nie zależało na wyniku meczu z Borussią, którego stawką był awans do Ligi Europejskiej. "Jeżeli zależało im na tym, żeby odpaść z pucharów, to spisali się świetnie. Natomiast jeżeli grali na miarę swoich możliwości, to zrobili z siebie głupców". "Nie widziałem na boisku drużyny. Nie było sportowej złości, tak jakby nikomu nie zależało na tym meczu. To był fatalny występ. Jak nie chcieli grać w Lidze Europejskiej, to mogli bardziej się postarać, żeby to ukryć" - dodaje były piłkarz m.in. Milanu. Zobacz jak (nie)radzili sobie piłkarze Manchesteru City w Lidze Mistrzów