Po remisie w Lipsku sprawa awansu do ćwierćfinału zostaje otwarta, choć wciąż to drużyna z Anglii jest wielkim faworytem tego dwumeczu. Mimo to, "The Citizens" po ostatnim gwizdku schodzili do szatni rozczarowani. Byli bowiem przekonani, że w doliczonym czasie gry należał im się rzut karny. Jak wyglądała ta kontrowersyjna sytuacja? Manchester City miał rzut rożny i postanowił rozegrać go krótko. Po chwili Riyad Mahrez dośrodkował dochodzącą piłkę w pole karne, ta odbiła się od głowy Rodriego i trafiła w nienaturalnie ułożoną rękę Bejnamina Henrichsa z RB Lipsk. VAR całkowicie zignorował sprawę Piłkarze Manchesteru City oczywiście wychwycili dotknięcie piłki ręką i od razu ruszyli z pretensjami do sędziego. Serdar Gozubuyuk jednak nie zareagował, a po chwili zakończył spotkanie. Po ostatnim gwizdku wszyscy przez chwilę zostali na murawę i spoglądali w kierunku arbitra, który również czekał na informację z wozu VAR. Po chwili potwierdził, że jedenastki dla gości nie będzie. Rewanż na City of Manchester Stadium zostanie rozegrany 14 marca. Przypominamy, że w tej edycji Ligi Mistrzów nie obowiązuje zasada goli zdobytych na wyjeździe, co oznacza, że bramkowy remis nie daje Manchesterowi City przewagi po pierwszym meczu.