Liverpool znalazł się na początku sezonu 2022/2023 w sytuacji dla siebie nienaturalnej - "The Reds" muszą gonić rywali, i to na obu frontach jednocześnie. W Premier League podopieczni Jurgena Kloppa zajmują 9. miejsce i do pierwszego Arsenalu tracą już 11 punktów, choć dodać należy, że mają jeden mecz rozegrany mniej. W Champions League liverpoolczycy też zaczęli od falstartu, przegrywając z Napoli aż 1:4. Nad głowami piłkarzy, a także samego Kloppa zaczęło zbierać się coraz więcej ciemnych chmur. Niektórzy angielscy dziennikarze sugerowali wręcz, że posada niemieckiego menedżera może być zagrożona. Inni wskazywali z kolei na obniżkę formy poszczególnych zawodników, a jednym z tych, których krytykowano najmocniej, był Trent Alexander-Arnold. Liga Mistrzów: Alexander-Arnold odpowiedział krytykom Nieprzychylne opinie o podopiecznym dotarły w końcu do uszu Kloppa, a ten postanowił wziąć Anglika w obronę. - Gdy gramy wysokim pressingiem, Trent jest najwyżej ustawionym obrońcą. Jeśli ruszamy do pressingu, musi opuścić swoją strefę w obronie. W dziewięciu na dziesięć takich sytuacji odbieramy piłkę. Ale kiedy ten jeden raz nam się nie uda, ludzie pytają: “Gdzie jest Trent?". Nie potrafię zrozumieć takiego pytania. Przecież ludzie oglądają piłkę tak długo - mówił szkoleniowiec. Zbieg okoliczności lub nie - w każdym razie w 7. minucie spotkania z Rangers FC Alexander-Arnold odpowiedział w najlepszy możliwy sposób. Wziął na siebie rzut wolny sprzed pola karnego i posłał piłkę bezpośrednio do bramki, wyprowadzając w ten sposób Liverpool na prowadzenie. "The Reds" zyskali względny spokój, ale nie zamierzali poprzestawać na jednym trafieniu. W dalszym ciągu atakowali gości ze Szkocji, a szczególnie aktywny był przy tym Mohamed Salah, którego na drugiej flance wspierał Konstantinos Tsimikas. Najbliżej szczęścia był jednak w 33. minucie Darwin Nunez, który w tempo ruszył do prostopadłego podania, ale jego strzał nie zdołał pokonać Allana McGregora. Liverpool FC - Rangers FC: "The Reds" kupili sobie spokój W przerwie trener van Bronckhorst miał o czym rozmawiać ze swoimi zawodnikami. W pierwszej odsłonie meczu byli oni bowiem tylko tłem dla znacznie lepiej dysponowanych rywali. Być może Holender miał pomysł na to, jak temu zaradzić, ale... nie zdążyliśmy się o tym przekonać. Już w 53. Salah wykorzystał rzut karny i było 2:0. Dla Szkotów mecz de facto się skończył. Gospodarze w pełni kontrolowali przebieg wydarzeń i raz po raz przypuszczali kolejne ataki. Nie było jednak w ich poczynaniach szczególnej agresji czy determinacji, bo i nie były one potrzebne. Klopp, widząc, że spotkanie jest wygrane, wprowadzał kolejnych zmienników, aby dać odpocząć swoim podstawowym zawodnikom. Zwycięstwo pozwoliło Liverpoolowi wspiąć się na drugie miejsce w tabeli grupy A. Prowadzi SSC Napoli, które po trzech meczach ma na koncie komplet dziewięciu punktów. Sytuacja "The Reds" staje się zatem nieco lepsza, a zwycięstwem nad Rangers FC piłkarze Kloppa kupili sobie spokój. Teraz czas skupić się na krajowym podwórku i uporządkować bałagan, który powstał tam na początku rozgrywek. Szansa na wysłanie poważnego sygnału reszcie stawki - już w niedzielę. Liverpool zagra na wyjeździe z liderem ligi, Arsenalem. Liverpool FC - Rangers FC 2:0 (1:0) Bramki: 1:0 Trent Alexander-Arnold 7'2:0 Mohamed Salah 53' Jakub Żelepień, Interia