"Jeden z najmocniejszych ciosów, jakie kiedykolwiek przyjęła Barca. Historyczne niepowodzenie, które musi mieć konsekwencje" - podsumował wydarzenia wtorkowego wieczoru hiszpańska "Marca". Jeszcze dalej poszedł inny dziennik sportowy, wydawany w Madrycie "As", który napisał: "Liverpool zmiażdżył drżącą Barcelonę niczym karalucha". "El Pais" przyznał, że Barcelona po raz kolejny okazała się bezradna w Europie. "To jest zespół tragiczny, który stał się bohaterem poniżającej porażki. Liga Mistrzów po raz drugi zakpiła z +Barcy+ w najokrutniejszy sposób. Tak jak zwycięstwa nad Romą i Liverpoolem w dwóch ostatnich edycjach na Camp Nou będą jednymi z najgłośniejszymi w historii, tak porażki w Rzymie i na Anfield jednymi z najbardziej krwawych" - napisano w komentarzu. Według "El Mundo" dla kibiców i piłkarzy klubu ze stolicy Katalonii stadion Liverpoolu jeszcze długo będzie synonimem "piekła". "Wróciły stare grzechy. Porażka w Liverpoolu boli jeszcze bardziej niż przed rokiem w Rzymie, bo tamta wydawała się wypadkiem przy pracy" - wspomniano w gazecie. Z kolei dziennik "El Mundo Deportivo" napisał, że Barcelona nie zagra w finale Champions League po porażce, którą "trudno wyjaśnić i zrozumieć". "Liverpool był we wtorek lepszy od początku do końca i przytłoczył bezsilnego rywala. +Barca+ przeżyła jedno z największych upokorzeń w historii" - skomentowano. Zupełnie inne nastroje panują w Anglii. "The Guardian" napisał, że "to było coś nadzwyczajnego i jeden z historycznych, bezprecedensowych powrotów w Lidze Mistrzów, a jednocześnie dowód na wielkość, nieprzewidywalność futbolu". "To historia, którą trudno byłoby nawet wyczarować" - zaznaczył dziennikarz dziennika. Z kolei "Daily Mail" ocenił, że wtorkowy sukces jest większy niż triumf w finale LM w 2005 roku w Stambule, kiedy "The Reds" do przerwy przegrywali z Milanem 0-3, a ostatecznie sięgnęli po Puchar Europy, wygrywając w rzutach karnych, m.in. dzięki interwencjom Jerzego Dudka. "Barcelona jest lepsza niż AC Milan. Lionel Messi lepszy niż Kaka. Ale obecny Liverpool jest też lepszy niż ówczesny, choć wciąż trudno uwierzyć w to, co się stało" - podsumowano. "The Sun" natomiast zwrócił uwagę na "ducha zespołu" w ekipie angielskiej. "To coś, czym Liverpool góruje nad rywalami. To coś, co już rzadko obserwuje się na piłkarskich boiskach" - oceniono. Gazeta "Daily Mirror" zaznaczyła, że 'był to najlepszy wieczór w historii Liverpoolu", a "trener Juergen Klopp i jego piłkarze osiągnęli niemożliwe". "Takie rzeczy tylko na Anfield. Tylko z tym zespołem, tylko z tym tłumem fanów" - podkreślił dziennikarz tytułu, a według "The Telegraph" "taki Liverpool będzie faworytem finału niezależnie od tego, z kim będzie grał". Wtorkowym meczem żyją gazety nie tylko w Anglii i Hiszpanii. Włoska "Corriere dello Sport" odnotowała, że "to jest coś, co zdarza się raz na sto lat". "A tak naprawdę nie powinno się zdarzyć w ogóle we współczesnym futbolu. Messiemu i jego kolegom z Barcelony przytrafiło się jednak już drugi sezon z rzędu" - wspomniano. Szwajcarski "Blick" napisał, że "Liverpool dokonał cudu", a austriacki "Kurier" przypomniał, że właśnie z tym angielskim klubem wiąże się wiele historycznych, choć nieraz tragicznych wydarzeń piłkarskich. "Druga połowa wtorkowego spotkania na zawsze zostanie w pamięci kibiców futbolu, a gra gospodarzy była porywająca" - napisano. Przypomniano, że po raz czwarty w LM udało się komuś odrobić trzybramkową stratę z pierwszego meczu. "W trzy z czterech takich przypadków była zaangażowana Barcelona" - wskazano. Liverpool pokonał Barcelonę 4-0 w półfinale LM i awansował do zaplanowanego na 1 czerwca finału w Madrycie, choć pierwsze spotkanie przegrał na Camp Nou 0-3. "Duma Katalonii" w podobnych okolicznościach z rywalizacji o Puchar Europy odpadła już przed rokiem, kiedy w ćwierćfinale rozgrywek po zwycięstwie nad Romą 4-1 na własnym boisku w rewanżu uległa włoskiej ekipie 0-3. Finałowego rywala "The Reds" poznają w środę wieczorem, kiedy Ajax Amsterdam podejmie Tottenham Hotspur. Przed tygodniem w Londynie zespół z Holandii wygrał 1-0.