Dla Zidane’a wyraźna porażka 0-3 jest szczególna nie tylko z tego powodu, że tak fatalnego początku w Lidze Mistrzów Real dawno nie miał. Również dlatego, że doszło do niej właśnie w starciu z PSG. Jak echo wracają bowiem ciągle słowa, które Zidane wypowiedział już dawno temu, w 2016 roku w rozmowie ze swoim przyjacielem Christophem Dugarrym na antenie radia RMC. Na pytanie, czy można się spodziewać, aby kiedykolwiek zasiadł na ławce paryskiej ekipy, odpowiedział zdecydowanie: - Nie, to niemożliwe. Dlaczego? - Na razie jestem w Madrycie, ale pochodzę też z Marsylii, więc byłoby to skomplikowane. Zidane nawiązywał w ten sposób do silnej rywalizacji między tymi dwoma miastami i Klubami, choć mogłoby się wydawać całkiem logiczne, żeby katarscy właściciele PSG pomyśleli pewnego dnia o zatrudnieniu Francuza, jednego z najbardziej utytułowanych trenerów ostatnich lat, tym bardziej, że aktywnie uczestniczył on w promocji mundialu 2022 mającego odbyć się właśnie w Katarze. Po środowej porażce Zidane nie szukał żadnych wymówek. - Nie ma co tłumaczyć. PSG był zespołem lepszym pod każdym względem. My nie graliśmy dobrze, a na tym poziomie rywalizacji, jeśli nie ma odpowiedniego rytmu, sprawy bardzo się komplikują. Paryżanie zastosowali pressing, z którym nie mogliśmy sobie poradzić. Dlatego straciliśmy trzy gole - mówił trener Realu. Dodatkowym problemem dla niego jest to, że "Królewscy" trafili wprawdzie dwa razy do siatki (sędzia prawidłowo nie uznał goli), ale poza tym nie oddali żadnego (!) celnego strzału na bramkę Navasa. Zdarzyło się tak pierwszy raz, od kiedy Opta prowadzi szczegółowe statystyki z Ligi Mistrzów. RP Zobacz wyniki Ligi Mistrzów