Na początku rozgrywek tegorocznej edycji Ligi Mistrzów mało kto mógł się spodziewać, że Club Brugge będzie sobie radziło aż tak świetnie w grupie z Porto, Atletico Madryt i Bayerem Leverkusen. Po trzech wygranych i jednym remisie "Niebiesko-Czarni" znaleźli się jednak na fotelu lidera i mając 10 pkt o cztery "oczka" wyprzedzali "Smoki", o sześć "Los Rojiblancos" i o siedem "Aptekarzy". Sytuacja była więc niezwykle ciekawa. Piłkarze portugalskiej drużyny przybywali jednak do Belgii z mocnym pragnieniem odegrania się za wysoką porażkę sprzed ponad miesiąca. A to zapowiadało bardzo interesującą potyczkę na Jan Breydel Stadion. Pierwszy gwizdek w tym starciu usłyszeliśmy 26 października o godz. 18.45. Liga Mistrzów. Club Brugge - FC Porto. Napór gości i szczęście Mignoleta Już w pierwszej minucie potyczki nieco "wiatru" na lewym skrzydle próbował zrobić obrońca Porto Zaidu - jego próba dośrodkowania okazała się jednak nieskuteczna. Niejako w odpowiedzi próbę szturmu z flanki na bramkę Diogo Costy przypuścił Lang, ale obrona gości zareagowała pewnie i o czasie. Później obejrzeliśmy niezbyt przyjemny obrazek - w walce o piłkę z Otavio ucierpiał Onyedika, który po wyskoku do wysoko lecącej futbolówki uderzył mocno o murawę i konieczna była interwencja medyków. Niemniej - gra utrzymała się na połowie Club Brugge. W 6. minucie, po paru lepszych lub gorszych próbach "Smoków", na konkretny strzał zdecydował się w końcu Eustaquio, który został obsłużony świetnym podaniem przez Otavio. Jego uderzenie z bliska powędrowało jednak ponad poprzeczką - Simon Mignolet mógł odetchnąć z ulgą. Belg popisał się przy tym bardzo przytomną interwencją w 12. minucie - dzięki jego piąstkowaniu udało się zażegnać poważne zagrożenie w polu karnym, bowiem wówczas w okolice piątki wędrowała groźnie zapowiadająca się wrzutka ze strony gości. Po dwóch minutach Belg zareagował jednak mocno "elektrycznie" i niepotrzebnie wykopnął piłkę - na szczęście dla niego piłkarze Porto nie skorzystali z szansy, która się przed nimi pojawiła i po potężnym zamieszaniu w "szesnastce" futbolówkę wybił w końcu Odoi. Niemniej napór przybyszów z Portugalii trwał - kolejne dwie próby zdobycia bramki podjął duet napastnik Evanilson - Taremi, ale oba ich uderzenia powędrowały w trybuny. Liga Mistrzów. Club Brugge - FC Porto. Taremi daje prowadzenie "Smokom" W 20. minucie bardzo aktywny w ofensywie obrońca Zaidu stanął przed szansą podania do któregoś z kolegów ze skrzydła wprost w okolice "piątki" - jego płaskie uderzenie jednak nie znalazło adresata, a przynajmniej nie adresata z FC Porto. Po 25. minutach nie ulegało wątpliwości to, która strona przeważa - a była to ekipa "Smoków", która praktycznie jako jedyna oddawała strzały na bramkę. Blisko wpisania się na listę strzelców był Galeno, który uderzył z powietrza po zgraniu piłki w jego kierunku (głową) przez Taremiego. Jego uderzenie... odbiło się jednak od Evanilsona i powędrowało za linię końcową. Ewentualny gol i tak nie zostałby jednak uznany, bo sędzia boczny dopatrzył się wcześniej spalonego. Gdy zbliżał się moment, w którym zegar stadionowy miał wybić 30. minutę, belgijski klub w końcu uaktywnił się nieco w ataku - miejsca na oddanie strzału szukał w polu karnym Lang, ale został w świetnym stylu zneutralizowany przez jednego z obrońców rywali. W końcu w 33. minucie Otavio posłał wyśmienite, długie podanie w kierunku Taremiego - ten już bez wątpienia był przed linią spalonego. Przyjął piłkę i mocnym, precyzyjnym strzałem uderzył obok Mignoleta. "Smoki" wyszły na zasłużone prowadzenie. Klub z Brugii próbował wyrównać, ale jego kolejnym próbom brakowało zdecydowania - w 38. minucie w końcu całkiem udany rajd zaliczył Buchanan, który jednak na sam koniec wykonał zupełnie niecelny strzał, po którym Diogo Costa mógł swobodnie rozpocząć grę ponownie spod własnej bramki. Widać jednak było, że boczny obrońca stara się napędzać swój zespół - gdy po chwili rozpędzał się z kolejną akcją na lewej flance Otavio nie miał żadnego wyjścia i musiał go sfaulować - to nie umknęło sędziemu, który ukarała zawodnika Porto żółtą kartką. Jeszcze przed przerwą - w podobny sposób jak na początku meczu Onyedika - ucierpiał mocno Galeno, który wpadł z impetem w Odoi'a. To był de facto ostatni warty uwagi incydent przed przerwą. Liga Mistrzów. Club Brugge - FC Porto. Costa broni karnego dwa razy, "Smoki" dominują rywali Po zmianie stron pierwsze dwie obiecujące sytuacje mieli "Niebiesko-Czarni", którzy wykonywali dwa następujące po sobie rzuty rożne. Za pierwszym razem z piłką jednak minął się Jutgla, za drugim futbolówkę wypiąstkował Diogo Costa. W całej akcji ucierpiał do tego Mechele. Sędzia sprawdził tę sytuację z wykorzystaniem VAR - jak się okazało, Carmo już upadając na murawę sfaulował Mechele, w związku z czym nie pozostało nic innego, jak podyktować "jedenastkę". Najpierw Diogo Costa wybronił strzał Vanakena - arbiter Michael Oliver nakazał jednak powtórzyć karnego, najprawdopodobniej z powodu zbyt wczesnego wbiegnięcia w "szesnastkę" reszty graczy. Do drugiego strzału podszedł Lang - Costa jednak znów był bezbłędny! Tymczasem nie minęło kilka chwil i w 57. minucie gospodarze wykazali się niezwykłą nieporadnością przy wybijaniu piłki z okolic własnego pola karnego - to się w końcu zemściło i piłka trafiła do Evanilsona, zresztą po kiepskiej interwencji Sylli. Zawodnik "Smoków" uderzył z bliska i nie dał szans Mignoletowi - było 2-0. Zaledwie trzy minuty później goście jeszcze podwyższyli rezultat - Galeno w "szesnastce" Club Brugge odegrał do Taremiego, ten szybko przekazał piłkę Eustaquio, a pomocnik najpierw uderzył w Mignoleta, by potem przy "poprawce" już umieścić futbolówkę w siatce. Kolejne minuty upływały na zaciętej walce box-to-box, natomiast obu stronom brakowało zdecydowania. W końcu w 70. minucie, przy grze na jeden kontakt, Otavio odegrał piłkę do Taremiego, a ten po raz kolejny wpisał się na listę strzelców. Lang próbował jeszcze szybko poderwać swoich kolegów do dalszej walki i posłał mocny strzał na bramkę Costy, ale ten bezbłędnie wyłapał futbolówkę, kolejny raz potwierdzając wysoką dyspozycję. Noa Lang ponownie miał swoją szansę w 79. minucie - wówczas jednak, grając na półwślizgu, nie zdołał dobrze uderzyć piłki i golkiper Porto nie miał w tej sytuacji wiele do roboty. W tamtym fragmencie gry wszyscy "Niebiesko-Czarni" zdawali sobie oczywiście sprawę, że grają przede wszystkim o zdobycie honorowej bramki. Całkiem obiecujący strzał z rogu pola karnego wykonał też - praktycznie niewidoczny przez cały mecz - Jutgla, natomiast uderzenie było odrobinę za słabe, by zagrozić bramkarzowi "Smoków". Costa znów pewnie wyłapał futbolówkę i w ogóle nie tracił zimnej krwi. Już w doliczonym czasie gry Club Brugge miał ostatnią poważną szansę na zmianę wyniku - po dograniu z rzutu wolnego przez Vanakena Meijer jednak uderzył głową obok słupka. Tym samym mecz zakończył się wygraną "Smoków" 4-0, a sytuacja w grupie B Ligi Mistrzów zrobiła się jeszcze ciekawsza. Liga Mistrzów. Club Brugge - FC Porto. Wynik meczu i składy Club Brugge 0-4 FC Porto Gole: Taremi 33', 70'; Evanilson 57'; Eustaquio 60' Żółte Kartki: Odoi, Sylla, Onyedika - Eustaquio, Otavio, Carmo, Uribe Club Brugge: Mignolet - Buchanan, Sylla (Boyata 72'), Mechele, Odoi (Meijer 72') - Vanaken (k.), Onyedika (Balanta 80'), Nielsen (Audoor 80') - Lang, Jutgla, Skov Olsen (Nusa 72') FC Porto: Diogo Costa - Zaidu (Wendell 77'), Carmo, Cardoso, Pepe (Martinez 89') - Galeno (Gabriel Veron 77'), Uribe, Eustaquio (Bruno Costa 77'), Otavio (k.) - Taremi, Evanilson (Conceicao 88') Kliknij i zobacz tabele wszystkich grup w rozgrywkach Ligi Mistrzów! Wszystkie mecze Ligi Mistrzów możesz śledzić w Polsat Box i Polsat Box Go!