Od pierwszych minut drużyna Viktorii Pilzno zawzięcie atakowała bramkę przeciwników. Linia obrony jedenastki Olympiakosu Pireus była jednak dobrze ustawiona i żaden z ataków nie zakończył się utratą bramki. W 22. minucie Avraam Papadopoulos zastąpił Ousseynou Ba. Jedyną kartkę w pierwszej połowie arbiter pokazał Rúbenowi Semedowi z Olympiakosu Pireus. Była to 34. minuta meczu. Na tym zakończyła się pierwsza połowa spotkania. Obie drużyny schodziły na przerwę przy bezbramkowym wyniku. W 57. minucie Mathieu Valbuena został zmieniony przez Mohameda Camarę, co miało wzmocnić drużynę Olympiakosu Pireus. Trener drużyny przeciwnej także postanowił odświeżyć skład, zmieniając Michaela Krmenčíka na Tomáša Chorego w 69. minucie oraz Jakuba Brabca na Lukasza Hejdę w tej samej minucie. Na 16 minut przed zakończeniem drugiej połowy sędzia wręczył kartkę Milanowi Havlowi z zespołu gospodarzy. Trener Olympiakosu Pireus postanowił zagrać agresywniej. W 81. minucie zmienił pomocnika Giorgosa Masourasa i na pole gry wprowadził napastnika Lazara Ranđelovicia. Jak widać, trener sądził, że jego zespół szybko odrobi straty. Jednak pomylił się - pomimo zmiany taktyki jego zespół wciąż miał problemy ze skutecznością. W 83. minucie w drużynie Viktorii Pilzno doszło do zmiany. Ondřej Mihálik wszedł za Aleša Čermáka. Remis od samego początku „wisiał w powietrzu”. Obie drużyny utrzymywały się przy piłce praktycznie tyle samo czasu. Mecz był bardzo wyrównany, od pierwszej do ostatniej minuty. Godna podkreślania była świetna praca bramkarza Olympiakosu Pireus. Jego postawa na przedpolu uratowała zespół przed porażką. Taki mecz nie zdarza się często. Zachował czyste konto, a rywale oddali aż 11 celnych strzałów. To był brutalny mecz. Obie drużyny koncentrowały się bardziej na faulowaniu przeciwnika niż na strzelaniu goli. Zawodnicy obu drużyn obejrzeli po jednej żółtej kartce. Obie jedenastki wykorzystały wszystkie zmiany. To był dopiero pierwszy mecz w tej rundzie rozgrywek. Obie drużyny spotkają się w rewanżu, który odbędzie się 30 lipca w Pireusu. Przebieg pierwszego meczu sugeruje, że w rewanżu może dojść do dogrywki, a nawet rzutów karnych.