W 59. minucie meczu z Paris Saint-Germain Coman głową trafił do siatki. Tym samym zapewnił Bayernowi szósty w historii triumf w Lidze Mistrzów. Francuz rozpoczął mecz w pierwszym składzie. W 68. minucie zmienił go Periszić. Wydawało się, że szkoleniowiec Bayernu zdecyduje się na odwrotny ruch. W rozmowie ze "Sport Bildem" tłumaczy, dlaczego jednak postawił na Comana. - Nie umiem powiedzieć, co było decydujące. Prawdopodobnie było to przeczucie. Dużo rozmawiamy, ale na końcu to ty, jako trener, podejmujesz decyzje - przyznał. Taki ruch był tym bardziej zaskakujący, że na ostatnim przedmeczowym treningu w pierwszym składzie wystąpił Periszić. Flick tłumaczy jednak, że nie była to zasłona dymna i do końca wahał się, któremu z zawodników zaufać. - Lubię pozostawić sobie otwarte pole do ostatecznych decyzji. Wiele rzeczy może się wydarzyć. Decyzja o wystawieniu Kingsleya zapadła kilka godzin przed meczem - powiedział. Dla samego Flicka zwycięstwo w Lidze Mistrzów było największym sukcesem w samodzielnej pracy. W 2014 roku z reprezentacją Niemiec zdobył co prawda mistrzostwo świata, ale był wtedy asystentem Joachima Loewa. Szkoleniowiec Bayernu przyznał, że teraz czuł znacznie większą presję. - Wtedy było świetnie. Uczestniczyłem w kilku turniejach przed 2014 rokiem i przed meczami byłem zrelaksowany. Teraz było inaczej. Byłem odpowiedzialny za wszystko, za sztab i zespół. Było bardziej intensywnie - podkreślił. MP