W ubiegłym tygodniu wicemistrz Holandii wygrał w Londynie 1-0. Dyktował warunki przez większą część pierwszej połowy, ale w drugiej gra była bardziej wyrównana, momentami to "Koguty" przejmowały inicjatywę. "Trochę za bardzo myśleliśmy wtedy o tym, żeby utrzymać prowadzenie. Ale był to też pokaz siły Tottenhamu. To tylko dowodzi, że jutro przed nami kolejne duże wyzwanie. Ale jesteśmy zdrowi, zdeterminowani i pełni wiary, że możemy awansować" - zapewnił na konferencji prasowej ten Hag. Szkoleniowiec dodał, że oczekuje od swoich podopiecznych, aby wyszli w środę na murawę z założeniem, że w pierwszym meczu było 0-0. "Remis nam nie wystarczy. Musimy mieć nastawienie, że potrzebne jest nam zwycięstwo. W tym tkwi nasza siła i tego musimy się trzymać" - podkreślił. Być może gospodarze będą musieli radzić sobie bez Brazylijczyka Davida Neresa. 22-letni napastnik doznał urazu w niedzielnym finale Pucharu Holandii, wygranym przez Ajax z Willem II Tilburg 4-0. Argentyński szkoleniowiec Tottenhamu Mauricio Pochettino zaznaczył z kolei, że cieszy go możliwość zaprezentowania się na słynnej amsterdamskiej arenie. "Johan Cruijff był geniuszem. Był niesamowitym człowiekiem i ogromną inspiracją. To będzie wielka przyjemność, zagrać na stadionie jego imienia" - powiedział. W sobotę "Koguty" niespodziewanie przegrały z AFC Bournemouth 0-1 w Premier League, a przez prawie całą drugą połowę musiały radzić sobie w dziewiątkę. Czerwonymi kartkami zostali ukarani Koreańczyk Heung-Min Son - za uderzenie rywala - oraz Argentyńczyk Juan Foyth. "To wcale nie oznacza, że pozostali nabiegali się więcej niż zwykle. Trzeba było zmienić taktykę, bardziej się cofnąć, ale poruszania się po boisku było tyle samo. Son jest najbardziej rozczarowany z nas wszystkich i zdaje sobie sprawę, że na tym poziomie takie zachowanie jest niedopuszczalne" - powiedział Pochettino o Koreańczyku, który z powodu kumulacji żółtych kartek nie mógł też wystąpić w pierwszym meczu z Ajaksem w Londynie. "To bardzo ważny piłkarz, ale kluczem do sukcesu jest praca zespołowa" - dodał Argentyńczyk. Spytany przez dziennikarza, czy pięć lat temu, gdy obejmował zespół Tottenhamu, spodziewał się, że będzie tak blisko triumfu w Lidze Mistrzów, odparł: "Ja - tak. Wy - na pewno nie". Jednocześnie przyznał, że gdyby jego podopieczni wznieśli trofeum, zastanowiłby się nad odejściem z klubu. "Gdybyśmy tego dokonali w takich okolicznościach, w takim sezonie... Musiałbym porozmawiać z Danielem (Levym, prezesem klubu - PAP), zastanowić się nad jakimś nowym wyzwaniem, bo powtórzenie takiego cudu..." - zakończył, kręcąc głową. W drugiej parze półfinałowej rywalizują Liverpool i Barcelona. W pierwszym spotkaniu na Camp Nou "Duma Katalonii" wygrała 3-0, rewanż we wtorkowy wieczór. Finał zostanie rozegrany 1 czerwca w Madrycie. Liga Mistrzów: wyniki, tabela, terminarz, strzelcy