Nie milkną echa finału Ligi Mistrzów. Na Stade de France w podparyskim Saint-Denis Real Madryt pokonał 1-0 Liverpool zdobywając po raz 14 najważniejsze klubowe trofeum w europejskim futbolu. Spotkanie finałowe miało bardzo nietypową otoczkę, poczynając od opóźnienia rozpoczęcia meczu o 36 minut minut - mecz miał się rozpocząć o godz. 21, ostatecznie zaczął o 21:36 - to bardzo niecodzienna sytuacja na tym szczeblu rozgrywek. UEFA informowała o tym, że pierwszy gwizdek zabrzmiał później niż planowano ponieważ "angielscy kibice spóźnili się". Lakoniczny komunikat, powody tego "spóźnienia" według różnych wersji diametralnie się różnią. Jeśli wierzyć kibicom, organizacja finału była skandaliczna, niektórzy tkwili z ważnymi biletami po dwie godziny pod bramami. Francuscy organizatorzy mówią z kolei o winie otoczonych złą sławą fanów angielskich. Głos w tej sprawie zabrała minister sportu Francji Amelie Oudea-Castera. Jako winnych wskazała fanów Liverpoolu. - To, o czym naprawdę musimy pamiętać, to fakt, że zamieszanie wywołała grupa brytyjskich kibiców klubu z Liverpoolu, którzy mieli fałszywe bilety lub nie mieli ich w ogóle. Kiedy przy wejściu na stadion było tak wiele osób, znaleźli się też młodzi ludzie z okolicy, którzy próbowali dostać się do środka mieszając się z tłumem - powiedziała Oudea-Castera w rozmowie z francuską rozgłośnią RTL. Podkreśliła przy tym, że sympatycy Realu Madryt nie sprawiali żadnych problemów. Być może w tym przypadku, jak w przysłowiu, prawda leży pośrodku. Swoją prawdę na łamach portalu internetowego 20minutos.es wykładają fani "Królewskich" obecni na finale. "Po finale w Paryżu rozpętało się piekło: To były armie bandytów polujących na kibiców" "Podróż do Francji i finał Ligi Mistrzów w Saint-Denis to już film grozy, którego bohaterami były tysiące kibiców." "Zaparkowaliśmy w okolicy, podszedł do nas jakiś facet, stanął przed nami i korzystając z google translatora, powiedział do nas: czy wiecie, gdzie parkujecie? i zażądał od nas 50 € za ochronę vana. W końcu daliśmy mu 40, więc zrobił zdjęcie i wysłał je chyba swojemu gangowi." José Francisco: "Nie było żadnych barierek ochronnych, każdy mógł wejść. Ci, których widziano, jak przeskakiwali przez płoty, to ludzie z sąsiedztwa, różnych ras, którzy przyglądali się wszystkim, obmacywali, szukali zegarków, telefonów komórkowych" Ale to jeszcze nic. Najgorsze miało miejsce po meczu. Opowieści hiszpańskich kibiców mrożą krew w żyłach i świadczą o kompletnym nieprzygotowaniu francuskich organizatorów. Pierwotnie finał Ligi Mistrzów miał organizować rosyjski Sankt Petersburg, ale już w lutym po rozpoczęciu wojny w Ukrainie, organizacja została przeniesiona do Francji. Trzy miesiące to aż nadto czasu, by odpowiednio zorganizować wydarzenie sportowe. Problem w tym, że Saint-Denis to wyjątkowo "szemrana" dzielnica i postawienie nowoczesnego stadionu nie sprawi, że w dzikiej okolicy zapanuje cywilizacja. Zobacz TOP 5 bramek i interwencji z Ligi Mistrzów - obejrzyj już teraz! Liga Mistrzów. "To było jak film grozy" Arancha Cortes i jej córka opowiadają: "Poszłyśmy z baru do metra. Setki ludzi z okolicy nas obserwowali, śledzili wszystkich kibiców, szukając czegoś, co można by ukraść. Bardzo się bałyśmy, podobnie jak setki kibiców obu drużyn". Tylko instynkt przetrwania sprawił, że kibice gromadzili się w tłumie dla samoobrony: "Kibice gromadzili się, by tworzyć tarcze i lepiej się bronić, nawet kibice Realu Madryt i Liverpoolu razem. Później dowiedziałem się, że wiele dziewcząt zostało rozebranych i okradzionych." "Gdy wychodziłem ze stadionu zauważyłem, że ktoś kradnie mi telefon z kieszeni. Goniłem go, ale za zakrętem dziesiątki dzieci z sąsiedztwa patrzyły na mnie z miną, która nic dobrego nie wróżyła. Wkrótce przyjechała policja, weszła do domu i wyprowadziła skutego złodzieja." W drodze powrotnej do Madrytu każdy miał wiele do opowiedzenia: "Ludzie nie potrafią sobie wyobrazić, jak było. Polowały na nas armie rabusiów. Były bójki, napady, rozboje, pobicia. To był film grozy" - opowiada Alfredo Gómez. "Wielu osobom przydarzyło się coś złego." Maciej Słomiński