Gol Federico Chiesy w 82. min był sygnałem, że CR7 nie musi robić wszystkiego sam. Dotąd tak właśnie było. Kiedy latem 2018 roku prezes Juventusu Andrea Agnelli wydawał 105 mln euro na 33-letniego wówczas Portugalczyka, nie było wątpliwości, co do jego intencji. Klub z Turynu dominował w Serie A jak nigdy wcześniej. Agnelli szukał sposobu, by drużyna osiągnęła szczyt europejski. Pod tym względem w Juventusie odczuwany jest głęboki deficyt. Ronaldo i jego rozgrywki Jako piłkarz Realu CR7 napsuł krwi mistrzowi Włoch, choćby w finale Ligi Mistrzów 2017 roku. Kiedy się chce wygrywać wielkie mecze, najlepszego strzelca w historii rozgrywek lepiej mieć po swojej stronie. Prezes Realu Florentino Perez nie przewidział, w jak głębokie pakuje się w tarapaty. Odkąd CR7 wyjechał do Turynu, "Królewscy" nie przekroczyli bariery 1/8 finału Ligi Mistrzów. Może w tym roku? Ronaldo nie pchnął jednak Juventusu na wyższy poziom. To już trzeci rok, gdy gigant z Turynu przegrywa pierwszy mecz 1/8 finału Champions League. W 2019 roku z Atletico na Wanda Metropolitano było 0-2. W rewanżu hat-trick Ronaldo zapewnił Juve awans. W kolejnej rundzie mistrz Włoch nie dał rady Ajaxowi Amsterdam - wszystkie gole w tamtym dwumeczu zdobył dla zespołu z Turynu CR7. Przed rokiem Ronaldo zdobył dwie bramki w rewanżu z Lyonem. Wygrana 2-1 nic Juventusowi jednak nie dała po porażce we Francji 0-1. Na turniej do Lizbony pojechał Lyon, co było sensacją. Potem pokonał jeszcze Manchester City i odbił się od Bayernu Monachium. Trzy tygodnie temu drużyna z Turynu przegrywała 0-2 w Porto. Dlatego gol Chiesy na osiem minut przed końcem był tak ważny. W rewanżu wystarczy, by CR7 utrzymał swoją średnią z tego typu meczów. W rewanżowych starciach 1/8 finału Champions League wystąpił 16 razy i zdobył 17 goli. Do dominowania w Serie A Juve nie potrzebował Ronaldo Juventus zmonopolizował tytuł mistrza Włoch w dziewięciu ostatnich sezonach. By dominować w Serie A, Ronaldo nie był mu jednak potrzebny. O dziesiąty kolejny tytuł będzie trudno. Po 26 kolejkach Inter Mediolan ma 10 pkt przewagi nad zespołem Andrei Pirlo. Juventus zagrał mecz mniej, ale i tak finisz ligowy zapowiada się ciekawiej niż kiedykolwiek w ostatniej dekadzie. Awans do ćwierćfinału LM jest dla zespołu polskiego bramkarza Wojciecha Szczęsnego obowiązkiem. Wszystkie oczy skierowane są jednak na 36-letniego Ronaldo. Zdobył w Lidze Mistrzów 134 gole. Do triumfu w rozgrywkach prowadził Manchester United i czterokrotnie Real Madryt. Zwycięstwo z Juventusem dałoby mu pozycję na szczycie ulubionych rozgrywek - sześć zwycięstw w Pucharze Europy osiągnął z Realem Paco Gento. Do finału jednak bardzo daleko, skoro już Porto sprawia takie kłopoty. Juventus to najbardziej specyficzna z europejskich potęg. Do finału najważniejszych rozgrywek docierał aż dziewięciokrotnie i tylko dwa razy wygrał. Dokładnie tyle co Porto, które w finale było dwa razy. Klub z Turynu - rekordzista pod względem liczby zwycięstw w Serie A, w Europie pozostaje w cieniu Milanu (7 zwycięstw) i Interu (3). Ostatnim włoskim zwycięzcą w Lidze Mistrzów był Inter w 2010 roku. Od tamtej pory Juventus docierał do finału dwa razy i dwa razy przegrał. Ten kompleks może wyleczyć tylko ktoś taki jak CR7. Dariusz Wołowski