Tu przeczytasz relację tekstową z tego spotkaniaTutaj znajdziesz relację na żywo przystosowaną do urządzeń mobilnychDrużyny Liverpoolu i Napoli znają się bardzo dobrze - wszak mierzyły się ze sobą w fazie grupowej poprzedniej edycji Ligi Mistrzów. Obie ekipy wygrały 1-0 starcie przed własną publicznością. Mecz rozgrywany na Anfield w szóstej serii gier mógł jednak zakończyć się zupełnie inaczej, gdyby w ostatnich minutach spotkania Milik pokonał Alissona Beckera. Po genialnym przyjęciu piłki Polak stanął oko w oko z brazylijskim golkiperem, lecz nie zdołał strzelić gola. Gdyby 25-latek trafił do siatki, Liverpool nie wyszedłby z grupy, a tym samym nie zostałby triumfatorem Champions League.Stało się jednak inaczej, a snajper gospodarzy nie miał okazji, by się zrewanżować. Kontuzjowany Alisson nie zjawił się w Neapolu, natomiast sam Milik rozpoczął mecz na ławce rezerwowych, podobnie jak Zieliński. To był mecz dla piłkarzy o żelaznych płucach i olbrzymiej wydolności. Tempo gry już od pierwszych minut było niesamowicie wysokie, a intensywność spotkania spadała tylko momentami, zwłaszcza w pierwszej połowie. Najlepszym podsumowaniem tej części gry była świetna akcja gospodarzy z siódmej minuty spotkania. Fabian Ruiz oddał dwa świetne strzały z pierwszej piłki w ciągu kilku sekund, a oba zdołał obronić Adrian. Druga parada skończyła się dla niego nieco niefortunnie - futbolówka wylądowała na głowie Hirvinga Lozana, który wpakował ją do siatki. Gol jednak nie mógł być uznany - Meksykanin znajdował się na spalonym. Liverpool był często zmuszany do przeprowadzania ataku pozycyjnego, lecz znacznie lepiej czuł się w szybkich kontrach, tak jak w 21. minucie. Sadio Mane otrzymał wtedy dobre podanie za linię obrony, uderzył z ostrego kąta, ale na posterunku był Alex Meret. "The Reds" byli bliscy zdobycia bramki także tuż przed przerwą. Mane zagrał do Jamesa Milnera, a ten wpadł w pole karne z lewej strony. Nie zdecydował się jednak na strzał, a szukał podania do Mohameda Salaha. Dobrze przeczytał to wszystko Kostas Manolas i wybił futbolówkę na rzut rożny. Krótko rozegrany korner zakończył się wrzutką Milnera wprost na głowę Roberta Firmina, który pomylił się minimalnie, posyłając piłkę tuż obok słupka. Pierwszą połowę mógł skutecznie zakończyć Liverpool, drugą mogło dobrze otworzyć Napoli. Gospodarze przeprowadzili sprawny kontratak, zakończony dośrodkowaniem Mario Ruiego do Driesa Mertensa. Belg uderzył z wyskoku, lecz Adrian powstrzymał go instynktowną robinsonadą. Po zmianie stron podopieczni Juergena Kloppa zaczęli grać nieco ostrzej, raz po raz faulując zawodników Napoli w środku pola. Zaowocowało to dwoma żółtymi kartonikami, które obejrzeli Andrew Robertson oraz Milner. W 64. Salah mógł wykorzystać fatalny błąd Manolasa, który zamiast wybić piłkę, posłał ją we własne pole karne. Tam dopadł do niej reprezentant Egiptu. Nie zdołał jednak pokonać kapitalnie interweniującego Mereta. Chwilę później na murawie zameldował się Zieliński. To jednak nie Polak, a Jose Callejon był kluczową postacią w końcówce spotkania. W 80. minucie Hiszpan wbiegł z lewej flanki w pole karne, gdzie został sfaulowany przez Robertsona. Sędzia Felix Brych nie miał żadnych wątpliwości i podyktował rzut karny. Do "jedenastki" podszedł Mertens, pewnie zamieniając ją na gola! W ostatnich minutach Napoli broniło już korzystnego wyniku i robiło to skutecznie, a dodatkowo zdołało dobić rywala. Błąd defensywy "The Reds" wykorzystał wprowadzony z ławki Fernando Llorente, ustalając wynik spotkania. W drugim meczu grupy E Red Bull Salzburg pokonał KRC Genk aż 6-2. SSC Napoli - Liverpool FC 2-0 (0-0) Bramki: Mertens (82. z karnego), Llorente (90+2.) Żółte kartki: Robertson (57.) Milner (61.), Llorente (90.) Napoli: Meret - Di Lorenzo, Manolas, Koulibaly, Mario Rui - Callejon, Allan (76' Elmas), Fabian Ruiz, Insigne (67' Zielinski) - Lozano (69' Llorente), Mertens Liverpool: Adrian - Alexander-Arnold, Matip, Van Dijk, Robertson - Henderson (87' Shaqiri), Fabinho, Milner (66' Wijnaldum) - Salah, Mane, Firmino Tomasz Brożek Zobacz tabelę grupy E i śledź wyniki Ligi Mistrzów z Interią!