W pojedynku z Barceloną Czesi, mimo porażki 1-2, wykazali się niezwykłą ambicją, co zresztą jasno pokazują liczby. Piłkarze Slavii przebiegli w środę prawie 15 kilometrów więcej niż rywale (Slavia - 115 km, Barcelona - 100 km), co trzeba uznać za spektakularny wynik. Oczywiście, mecze "Blaugrany" przyzwyczaiły nas do ekstremalnych wyników odnotowywanych w statystykach. Katalończycy są znani ze stylu gry opartego na niezliczonej liczbie podań, wymienności pozycji i pełnej kontroli nad przebiegiem meczu. Do historii przeszło już spotkanie z Celtikiem, w którym Barcelona uzyskała 91 proc. posiadania piłki. Grając w ten sposób "Barca" często próbowała "zabiegać" rywala i stworzyć sobie wolne przestrzenie, w które potem można było posłać dokładne podanie. Tym razem jednak obraz meczu był zupełnie inny, co także zostało uchwycone w statystykach. Rzecz jasna, w środę to "Duma Katalonii" dłużej utrzymywała się przy piłce. Różnica była jednak nieznaczna (54 do 46 procent), podobnie jak w liczbie celnych podań (525 - Barcelona, 393 - Slavia). - Musimy zagrać w naszym stylu i spróbować powstrzymać dominację Barcelony. Nie możemy tańczyć tak, jak nam zagrają - mówił na przedmeczowej konferencji prasowej Trpiszovsky. Siedzący obok Vladimir Coufal wydawał się nie wierzyć w słowa trenera, choć ostatecznie znalazły one potwierdzenie w rzeczywistości. Tak ogromna różnica w pokonanym dystansie nie może więc wynikać jedynie z obrazu gry i "tiki-taki" uprawianej przez Barcelonę. Trzeba po prostu docenić waleczność, hart ducha i przygotowanie fizyczne Czechów, którzy postawili się Barcelonie. Ta postawa zaimponowała ich kibicom, którzy mimo porażki, zaprosili po meczu piłkarzy do wspólnej celebracji, zarezerwowanej na zwycięskie wieczory. Wspomniane statystyki odzwierciedlają ogólny trend. Jak wylicza UEFA, czescy piłkarze pokonywali w tym sezonie łącznie średnio 120 km na mecz, a mistrzowie Hiszpanii - 103. Przed rozpoczęciem rozgrywek Slavia była skazywana na pożarcie. Tuż po losowaniu grup Ligi Mistrzów świat obiegła reakcja przedstawicieli mistrza Czech, którzy zdawali się nie wierzyć w równą walkę z niezwykle mocnym trio. Oczywiście, jeden punkt po trzech spotkaniach to kiepski wynik, ale biorąc pod uwagę różnicę w budżetach Slavii i pozostałych ekip, a także przebieg meczów - Czesi mogą być z siebie dumni. W starciu z Interem prowadzili aż do ostatnich minut, a z Barceloną przegrali bo samobójczym trafieniu, mając pecha w wielu sytuacjach podbramkowych. Uznanie budzi także to, w jaki sposób budowana jest kadra "Czerwono-Białych". W wyjściowym składzie na skład z Barceloną znalazło się aż dziewięciu Czechów, kolejnych sześciu zasiadło na ławce rezerwowych. Może to stanowić wzór dla polskich klubów. Slavia wprawdzie jest wspierana przez kapitał chińskiego właściciela, lecz przede wszystkim ma koncepcje na konstruowanie kadry. Sami piłkarze natomiast potrafią łączyć grę w piłkę z ogromną walecznością, czego najlepszym przykładem był mecz z "Dumą Katalonii". TB Tabela grupy F Ligi Mistrzów - śledź wyniki z Interią!