W składzie PSG na pewno nie pojawią się jeszcze Neymar i Edinson Cavani. Brazylijczyk jest dzisiaj jedynym graczem, który ciągle przechodzi rekonwalescencję po odnowieniu kontuzji i nie wróci na boisko wcześniej niż w przyszłym miesiącu. Urugwajczyk z kolei pojawił się na treningach, ale nie jest jeszcze przygotowany, aby rozpoczynać spotkanie od pierwszej minuty. To oczywiście osłabienie, choć gracze z Paryża pokazali w ostatnich tygodniach, że nawet bez dwóch swoich snajperów potrafią sobie znakomicie radzić. W pierwszej kolejności dzięki Kylianowi Mbappe. 20-letni Francuz, o którym prezes Nasser powiedział właśnie, że już stał się legendą klubu, pewnie trochę na wyrost, od dawna przekonuje tu i tam, że najchętniej zagrałby na środku ataku. Bo tam czuje się najlepiej. Ostatnie mecze, gdy pod nieobecność Neymara i Cavaniego wziął na siebie większą odpowiedzialność, przemawiają na jego korzyść, co widać w statystykach. Dodajmy - imponujących. Pięć ostatnich meczów - siedem goli. Niemała jednak zasługa trenera Thomasa Tuchela w tym, że na nowo poukładał animację ofensywną. Oczywiście, grubą przesadą byłoby stwierdzenie, że PSG poradzi sobie bez Neymara i Urugwajczyka, oni mogą być szczególnie przydatni na dalszą część sezonu (jeśli MU nie sprawi w Paryżu sensacji, ale na to się nie zanosi), faktem jest jednak, że atak ekipy z Paryża niewiele stracił na wartości. Dlatego, że oprócz Mbappe, bardzo dobrze odgrywają swoje role Di Maria oraz Draxler. O ile wiele wskazuje na to, że Tuchel zdecyduje się na taką samą jedenastkę jak w spotkaniu na Old Trafford, to jednak możliwy jest delikatny retusz, jeśli chodzi o ustawienie. W Manchesterze Draxler występował w roli fałszywego rozgrywającego, który niekoniecznie trzymał się prawej strony, niewykluczone, że teraz bliżej środka będzie występował Di Maria. Niezależnie od tego, czy tak się rzeczywiście stanie, ciągłe udoskonalanie pozycji na boisku - w zależności od meczu i od przeciwnika - stało się już znakiem firmowym niemieckiego trenera. Praca Tuchela najwyraźniej przypada do gustu, bo ostatni sondaż wskazuje na bardzo duże poparcie tego co robi. Dla przykładu 81 proc. pytanych kibiców uznało go za dobrego taktyka, 70 proc. - że przekonująco wypada w mediach, 66 proc. - że potrafi zarządzać szatnią pełną gwiazd, wreszcie 59 proc. uważa, że ma charyzmę. W środku pola znowu wystąpi para Verratti - Marquinhos, szczególnie po tym, jak Brazylijczyk zatrzymał w pierwszym meczu Pogbę. Czy rzeczywiście trener nakazał mu indywidualne krycie Francuza, pewności nie ma, ale przez znaczną część spotkania tak to wyglądało, będąc jednym z kluczowych punktów zwycięstwa PSG na Old Trafford. Tym razem Pogby nie będzie, po czerwonej kartce w końcówce meczu przed trzema tygodniami. Brak najlepszego gracza ostatnich miesięcy (choć znakomita passa została zatrzymana właśnie przeciwko PSG) jest oczywiście poważnym osłabieniem, ale trener Ole Gunnar Solskjaer ma jeszcze poważniejsze zmartwienia. Nic nie wskazuje na to, żeby Lingard i Martial byli gotowi do gry. Podobnie Herrera i Matić. W praktyce oznacza to, że cała druga linia i skrzydła muszą zostać przemodelowane. Na domiar złego Sanchez, który miał szansę na dłuższy pobyt na boisku pod nieobecność głównych rywali, wyszedł w pierwszym składzie w ostatniej kolejce z Southampton i... doznał kontuzji, dołączając do Juana Maty (uraz w niedawnym meczu z Liverpoolem) oraz niedysponowanych od dłuższego czasu Valencii oraz Darmiana. Na papierze sytuacja wygląda niemal dramatycznie, a nadzieja "Czerwonych Diabłów" opiera się przede wszystkim na dwójce napastników Rashford - Lukaku. Gdyby w takich warunkach gracze Solskjaera wywieźli korzystny wynik z Paryża, byłaby to "remontada" na miarę największych powrotów do gry w beznadziejnej sytuacji. Paryżanie coś o tym wiedzą, więc pewnie do sensacji nie dopuszczą. Remigiusz Półtorak Zobacz wyniki Ligi Mistrzów