To, jak Marcus Edwards nie zdobył gola w ostatniej minucie pierwszego meczu lizbońskiego Sportingu z Tottenham Hotspur wie chyba tylko on. To była doprawdy genialna akcja gospodarzy, w sporej mierze indywidualna akcja Anglika, który przecież karierę zaczynał właśnie w zespole londyńskich Kogutów. Edwards wykonał rajd w najlepszym stylu, a już w polu karnym oddał na chwilę piłkę koledze. Szybkie odegranie i... bramkarz Hugo Lloris jakimś cudem zatrzymał tę akcję. To była bezdyskusyjnie najlepsza okazja bramkowa ustawionego raczej do kontr Sportingu. Mimo wyraźnej przewagi Tottenhamu mógł prowadzić, a przecież Anglicy chwilę wcześniej stworzyli kilka bardzo groźnych akcji pod portugalską bramką. Brazylijczyk Richarlison zdobył nawet bramkę, ale nie została uznana, gdyż wcześniej znalazł się na spalonym. Na początku drugiej połowy Emerson miał w zasadzie porównywalną okazję jak Edwards. Też znalazł się przed bramką rywala i też bramkarz był lepszy. Przewaga Tottenhamu jednak stopniowo wzrastała, Anglicy tworzyli akcję za akcję i zamykali rywali pod bramką. Sporting i Tottenham były zespołami, które zrobiły spore wrażenie w swych pierwszych meczach. Londyńczycy wygrali 2-0 z Olympique Marsylia, za to Portugalczycy zaimponowali i rozbili Eintracht Frankfurt na jego terenie aż 3-0. Teraz mieli problem, by przeciwstawić się rywalom z Anglii. W 67. minucie Pedro Goncalves poszedł z kontrą, ale strzelił prosto w Hugo Llorisa. Była to pierwsza tak dobra okazja Sportingu po przerwie. Portugalczycy jednak przycisnęli w ostatnim kwadransie. W efekcie w ostatniej minucie meczu Hiszpan Pedro Porro po dobrej indywidualnej akcji omal nie zdobył bramki. Hugo Lloris jakimś cudem i tym razem obronił, ale piłka powędrowała na rzut rożny. A po nim Paulinho strzelił już gola dla Sportingu. Chwilę potem wprowadzony na boisko Brazylijczyk Arthur Gomes dobił Tottenham golem na 2-0 po świetnej akcji. Sporting Lizbona - Tottenham Hotspur 2-0 (0-0) Bramki: 1-0 Paulinho (90+1), 2-0 Arthur Gomes (90+3) W jakim języku nie śpiewa się hymnu Ligi Mistrzów? [GRA NAWROTA o finałach Ligi Mistrzów]