Ten mecz przejdzie do historii również polskiej piłki, choć nie grał w nim żaden zespół z naszego kraju. Borussia Dortmund, dzięki czterem golom Roberta Lewandowskiego posłała na deski wielki Real Madryt – tak na gorąco relacjonował to spotkanie Robert Kopeć dla Interii. Cała Polska spoglądała tego wieczoru na Dortmund, oprócz popisów strzeleckich Lewandowskiego i snajperskiego pojedynku z Cristiano Ronaldo, liczyliśmy na oskrzydlające akcje polskiego duetu Błaszczykowski – Piszczek. Obaj rozegrali odpowiednio 82. i 83. minuty. Obrazki przyprawiają o tęsknotę za piłkarską normalnością, gdy trybuny w Dortmundzie były szczelnie wypełnione, a Polak czterokrotnie wprowadzał w stan euforii „żółtą ścianę” (jak nazywana jest najbardziej fanatyczna trybuna kibiców BVB). – Jestem dumny z tego, co zrobiłem. Półfinał z Realem i cztery gole to coś wspaniałego. Ale pamiętajmy, że to jeszcze nie koniec, że w rewanżu też czeka nas bardzo trudne zadanie – mówił Lewandowski po meczu w Dortmundzie. Lewandowski trafił na usta całego piłkarskiego świata, czego najlepszym dowodem jest „prasówka” z 25 kwietnia. Borussia Dortmund wygrała 4-1, a w rewanżu mimo porażki 0-2, utrzymała korzystny wynik dwumeczu. Awans do finału rozegranego na Wembley stał się faktem. W nim lepszy okazał się Bayern Monachium (1-2), do którego Lewandowski miał trafić rok później. 2013 i 2021 spina być może nieco naciągana klamra - 8 lat temu występ 23 kwietnia Lewandowskiego stał pod znakiem zapytania, Polski napastnik nabawił się urazu w sobotnim meczu ligowym z Mainz. Media zastanawiały się, czy jeśli wystąpi, to będzie w dobrej dyspozycji. Teraz pojawiają się podobne głosy po powrocie po miesięcznej przerwie spowodowanej urazem w meczu z Andorą. W jakiej dyspozycji wróci? A najważniejsze, czy pobije rekord Gerda Müllera? Tym razem brakuje mu sześciu goli do wieczności. Jakub Starzyk