Mistrz Italii kontra lider Serie A. Już tylko sam zestaw rywali włoskiego ćwierćfinału mocno działał na wyobraźnię i gwarantował emocje. A temperaturę przed tym spotkaniem dodatkowo podgrzewał fakt, że raptem 10 dni wcześniej oba zespoły starły się w lidze krajowej. Napoli uległo wówczas Milanowi aż 0-4. Kibice z Neapolu mieli świadomość, że o udany rewanż będzie niezwykle trudno. Nie tylko dlatego, że trzeba było go rozegrać na San Siro. Bardziej doskwierała absencja dwóch czołowych strzelców drużyny. Akurat w takim momencie kontuzje zmogły Victora Osimhena (lider klasyfikacji snajperów Serie A), a także jego pierwszego zmiennika - Giovanniego Simeone. Gigant poluje na klubowego kolegę Piotra Zielińskiego. Media: Rozmowy niebawem ruszą Mimo to zdecydowanie lepiej w mecz weszli goście. Stojący w bramce mediolańczyków Mike Maignan niepokojony był przez rywali od pierwszych minut. A prawdziwy popis kunsztu musiał dać jeszcze przed upływem kwadransa, broniąc atomowy strzał sprzed pola karnego Piotra Zielińskiego. W odpowiedzi bardzo groźną akcję przeprowadził Rafael Leao. Kilkudziesięciometrowy rajd Portugalczyk zakończył strzałem po ziemi, myląc się o centymetry. Gdyby piłka była skierowana w światło bramki, Alex Meret nie miałby nic do powiedzenia. Milan - Napoli. Krok do półfinału, Bennacer trafia na wagę triumfu Ta sytuacja nie wzmogła jednak czujności w szeregach obronnych Napoli. I przyszło za to zapłacić wysoką cenę w 40. minucie. Dynamiczną akcję Milanu, zainicjowaną jeszcze na własnej połowie, mocnym strzałem bez przyjęcia wykończył Ismael Bennacer. Niewiele brakowało, a gospodarze mogli schodzić na przerwę z dwubramkowym prowadzeniem. W doliczonym czasie pierwszej połowy po uderzeniu głową Simona Kjaera futbolówka trafiła w poprzeczkę. Włoskie media bezwzględne dla Piątka. "Pół roku, które oszukało wszystkich" Po zmianie stron "Rossoneri" nie forsowali tempa gry i skupili się głównie na kontroli boiskowych wydarzeń. Neapolitańczycy byli bliscy wyrównania, ale po "główce" Eljifa Elmasa piłkę przytomnie wyekspediował na aut bramkowy Maignan. Newralgiczny moment nastąpił w 74. minucie. Drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę obejrzał wówczas Frank Anguissa. Odwrócenie losów spotkania bez kluczowego gracza środka pola okazało się dla Napoli zadaniem nie do wykonania. Choć gdyby w samej końcówce Maignan jeszcze raz nie wspiął się na wyżyny swoich możliwości po kąśliwej próbie Giovanniego Di Lorenzo, mecz zakończyłby się niechybnie remisem. Milan passę domowych meczów bez porażki przedłużył do sześciu. Od awansu do półfinału Champions League dzieli go 90 minut. Biorąc pod uwagę klasę rywala, to bardzo daleka droga.