Mohamed Salah był klasycznym jeźdźcem bez głowy zanim trafił do Liverpoolu. Szybszy od wiatru Egipcjanin wspomina indywidualne treningi strzeleckie, które fundował mu trener Romy Luciano Spalletti. Włoch uznał, że atut startu do piłki i szybkości, musi zostać poparty zimną krwią przy wykańczaniu akcji. W dwa lata w Romie Salah zdobył 34 bramki. Jakościowy skok przyszedł na Anfield Road. To Liverpol jest mistrzem? U Juergena Kloppa Egipcjanin wbił 44 gole w debiutanckim sezonie. Z marszu wyrósł na gwiazdę Premier League, króla Egiptu, faraona futbolu. Jest żywym dowodem na to, że skuteczność nie jest cechą wrodzoną, czy kwestią instynktu, ale można ją wypracować. Tę historię Salah opowiedział madryckiemu dziennikowi "Marca", który poprosił go o receptę na kłopoty 20-letniego Brazylijczyka Viniciusa jr. Skrzydłowy Realu Madryt ma atomowy start do piłki, dzięki szybkości stwarza sobie wiele okazji do zdobycia gola. Pod bramką zupełnie traci głowę. Zidane pracuje nad tym indywidualnie, jak Spelletti z Salahem w Rzymie. Zapytano też Egipcjanina o to, jak zmieniła się sytuacja w obu klubach od finału Ligi Mistrzów w Kijowie w 2018 roku. - Teraz to my jesteśmy mistrzami - powiedział Salah. Po porażce 1-3 z Realem, w następnym sezonie Ligi Mistrzów Liverpool nie miał sobie równych. 10 miesięcy temu odzyskał tytuł mistrza Anglii po trzech dekadach oczekiwania. Salah stał się symbolem drużyny, która grała z intensywnością nieosiągalną dla rywali. Kłopoty nadeszły w 2021 roku, gdy na zespół spadła plaga urazów. Największą stratą była ciężka kontuzja stopera Virgila van Dijka, który dowodził defensywą, zdobywał gole i potrafił uruchomić Salaha dokładnym zagraniem na 50 m. Potem urazy wyeliminowały innych obrońców. Wreszcie Liverpool stracił swoją siłę i dynamikę. Sześć kolejnych ligowych porażek na Anfield - to nie przytrafiło się klubowi w najgorszych czasach. Siódme miejsce w tabeli Premier League z 25 pkt straty do Manchesteru City to dla zespołu Kloppa upadek. W dwóch ostatnich spotkaniach ligowych z Wolverhampton i Arsenalem Liverpool odżył. Dobrze grał w Lidze Mistrzów, gdzie bez dyskusji wyeliminowała wicelidera Bundesligi RB Lipsk. Z 18 golami w Premier League i pięcioma w Lidze Mistrzów Salah jest najlepszym strzelcem zespołu. Był moment, gdy plotkowano o jego konflikcie z drużyną, teraz nikt już o tym nie wspomina. Część ekspertów uważa, że Klopp popełnił błąd zatrudniając latem Thiago Alcantarę z Bayernu Monachuim. Hiszpan zwalnia grę, lubi trzymać piłkę, wymieniać dużo krótkich podań i to nie zawsze w zawrotnym tempie. Thiago pasowałby bardziej do Realu. Bezpośredni, dynamiczny styl Liverpoolu i kombinacyjna, arytmiczna gra Realu to dwa różne światy. Dramat Króla Egiptu Nie dojdzie dziś do pojedynku Salaha z Sergio Ramosem. W finale 2018 roku stoper Realu sfaulował Egipcjanina, który w 30. minucie ze łzami bezradności w oczach musiał opuścić boisko. Fala niechęci spadła na Ramosa, Egipcjanin stracił inaugurację mundialu w Rosji. W Lidze Mistrzów odegrał się po 12 miesiącach zdobywając gola na 1-0 w madryckim finale z Tottenhamem (2-0). Dziś kontuzjowany jest Ramos. Wrócił z urazem ze zgrupowania reprezentacji Hiszpanii, gdzie odbył tajemniczy trening indywidualny. - Po finale w Kijowie nie zaprosiłbym Ramosa na moje urodziny, ale dziś już poważnie bym się na tym zastanowił - żartuje Klopp. Liverpoolczycy unikają stwierdzeń, że ich rywalizacja z Realem jest rewanżem za 2018 rok. "The Reds" są ostatnim zespołem, który pokonał Real w finale Ligi Mistrzów. W 1981 roku na Parc des Princes w Paryżu drużyna Boba Paisley’a z Graeme Sounessem, Ray’em Kennedym i Kennym Dalglishem wygrała 1-0 z zespołem, w którym grali Vicente del Bosque, Jose Camacho, Uli Stielike, Juanito i Carlos Santillana. Od tamtej pory Królewscy docierali do finału LM siedmiokrotnie i za każdym razem zwyciężali. Póki co gra idzie o półfinał. Czy Real poradzi sobie bez lidera defensywy? Zidane próbuje ustawienia z trójką obrońców, w którym Marcelo sprawdza się w roli wahadłowego. Szefem w tyłach miał być Raphael Varane, który nie może grać ze względu na pozytywny test na koronawirusa. Gwiazdy świecą na ławce Real też miał kryzys, ale z niego wyszedł. Stratę kilkunastu punktów do Atletico zredukował do trzech. Finisz ligi hiszpańskiej jest pasjonujący. Już w sobotę "Królewscy" zagrają klasyk z drugą w tabeli Barceloną. Liverpool walczy w Anglii o powrót do czołowej czwórki. Ma trzy pkt straty do West Ham United Łukasza Fabiańskiego. Liga Mistrzów jest dla Kloppa priorytetem. Liverpool najbardziej tęskni za swoimi kibicami. Niemiecki trener, także Salah i inni nie mają wątpliwości, że to oni tracą najwięcej grając przy pustych trybunach. Dzisiejszy mecz odbędzie się na stadionie imienia Alfredo di Stefano. Real gra na nim w tym sezonie, bo Santiago Bernabeu jest w przebudowie. Wczoraj pod stadionem zgromadziło się sporo gapiów, bo ogromne dźwigi montowały rozsuwany dach. Po pandemii "Królewscy" mają wrócić na najnowocześniejszy obiekt świata. Dzisiejsze starcie jest hitowe ze względu na historię, klasę obydwu rywali i ich umiejętność radzenia sobie z problemami. Real nie musi grać dobrze, żeby wygrywać. Zidane twierdzi, że możliwości obecnego zespołu są po prostu niedoceniane. Luka Modrić, Toni Kroos, Karim Benzema to wciąż gracze światowej klasy. Najjaśniejszymi gwiazdami są obaj trenerzy. Klopp zdobył tytuł szkoleniowca roku FIFA w ostatnich dwóch sezonach. Zizou był numerem 1 w 2017 roku, dwanaście miesięcy później wyprzedził go były kolega z boiska Didier Deschamps nagrodzony za tytuł mistrzów świata z Francuzami. Zidane potrzebował 30 miesięcy, by dorównać Paisley’owi i Carlo Ancelottiemu - tylko ci trzej trenerzy wygrywali Ligę Mistrzów po trzy razy. Dariusz Wołowski