Początkowe minuty należały zdecydowanie do Sportingu Lizbona. Autorem wielu kluczowych dograń był Marcus Edwards, a po pierwszym z nich wynik bramkowo otworzył Trincao na 1-0. Olympique Marsylia - Sporting Lizbona. Mecz odbył się przy pustych trybunach, efekt kary od UEFA Kilka kolejnych groźnych akcji wykreowanych przez Edwardsa zmarnowali jego koledzy, a później do głosu doszli gospodarze. Pomógł im w tym bramkarz Antonio Adan swoimi irracjonalnymi decyzjami. Czytaj także: Starcie w Lidze Mistrzów miało poślizg. Goście... spóźnili się na mecz Przy bramce na 1:1 golkiper gości zbyt długo zwlekał z wykopem piłki po podaniu kolegi, w końcu uderzył tak, że nastrzelił nabiegającego Alexisa Sancheza i futbolówka wpadła do bramki. Słaba gra nogami Adana wyszła także przy trafieniu na 1:2 autorstwa Marsylii. Bramkarz wykopał nisko i tylko na 30-35 metr i stamtąd gospodarze zbudowali akcję bramkową. Adan występ zakończył interweniując celowo ręką poza polem karnym - za co arbiter słusznie pokazał mu czerwoną kartkę. Wprowadzony za niego między słupki Franco Israel szybko skapitulował na 1:3 po złym wyjściu do dośrodkowania z rzutu rożnego. W drugiej połowie tempo gry nie było już tak intensywne. Olympique potwierdził swoje zwycięstwo jeszcze jednym trafieniem na 4:1, gdy Chancel Mbemba dobił uderzenie innego piłkarz z bliska do bramki rywali. Olympique Marsylia - Sporting Lizbona 4-1