Tego uczucia Liverpool jeszcze nie znał. Nie w takiej formie. Dotychczas, jeśli myśleliśmy o remontadzie - sorry, "The Redsmontadzie" - to zawsze odniesienia były jednoznaczne. Dla aktualnych triumfatorów Ligi Mistrzów - tylko pozytywne. Czyż to nie oni przeszli do historii, wracając w 2005 roku z dalekiej podróży i odrabiając trzybramkową stratę w finale z Milanem? Albo czyż nie oni pogrążyli na wiosnę Barcelonę, kompletnie wywracając losy wiosennego półfinału w edycji 2018-2019? Tym razem im się udało. Znowu. Choć losy pojedynku do końca wydawały się nierozstrzygnięte. Tak dobre wrażenie sprawili na Anfield goście z Salzburga i tak fatalne błędy popełniała defensywa "The Reds". A zaczęło się niemal idealnie. W zasadzie jedną akcję można byłoby pokazywać do znudzenia. Była 25. minuta, Liverpool prowadził już wtedy po strzale Mane (9.). I dalej atakował. Gdy Robertson wyprowadzał piłkę z własnej połowy, łatwo mijając pierwszego rywala, zapewne nie myślał, że również on będzie wieńczył dzieło. Tymczasem piłka biegła jak po sznurku. Robertson do Hendersona, ten do Salaha, który z powrotem oddał ja do kapitana. Henderson wypatrzył na skrzydle Alexandra-Arnolda, który znalazł Robertsona wbiegającego w pole bramkowe. Wszystko na takiej szybkości, że rywale nie zdążyli w żaden sposób zareagować. Akcja była cudowna. Gdy za chwilę Salah podwyższył na 3-0, trudno było sobie wyobrazić, że gospodarzom może coś grozić. A jednak jeszcze przed przerwą błąd przy wyprowadzaniu piłki spowodował, że Red Bull strzelił pierwszego gola. Przy uderzeniu Hwanga w zaskakująco łatwy sposób dał się ograć Virgil Van Dijk. To była dopiero przygrywka, bo w II połowie Minamimo jeszcze zmniejszył przewagę, a niezawodny Haland (cztery minuty wcześniej pojawił się na boisku) wyrównał. Gdy wydawało się, że goście pójdą za ciosem i są w stanie nawet pokusić się o komplet punktów, decydujący cios zadał im znowu Salah. Niezawodny Salah. Liverpool - Salzburg 4-3 (3-1) Bramki: Mané (9.), Robertson (25.), Salah (36., 69.) - Hwang (39.), Minamino (55.), Haland (60.) Liverpool: Adrián - Robertson, V. van Dijk, Joe Gomez, Alexander-Arnold - Wijnaldum (64. Origi), Fabinho, J. Henderson (62. Milner) - Mané (90+1. Keïta), Firmino, M. Salah. Red Bull Salzburg: Stankovic - Kristensen, Onguéné, Wöber, Ulmer - Szoboszlai (71. Okugawa), Junuzović (78. Ashimeru), Mwepu, Minamino - Hwang, Daka (56. Haland). RP Zobacz wyniki Ligi Mistrzów