- Musimy spróbować szczęścia. To nasza praca i właśnie z takim nastawieniem przystąpimy do gry. Wynik pierwszego meczu odzwierciedlał naszą grę tamtego wieczoru - nie było tak dobrze, jak mogło lub powinno być, ale to dopiero pierwsza połowa rozgrywki - podkreślił niemiecki trener. - Zasada gola strzelonego na wyjeździe sprawia, że wszystko jest możliwe. Jedynym sposobem na powstrzymanie rywali jest robienie tego, co umiesz na 100 procent. Kiedy jesteś naprawdę dobry, możesz ich pokonać, ale musisz być w tym naprawdę dobry - dodał Klopp.\ Liverpool FC nie da rady bez kibiców? Obrońca "The Reds" Andrew Robertson przypomniał, że w 2016 roku przeciwko Borussii Dortmund i w 2019 w konfrontacji z Barceloną Liverpoolowi udało się wyjść obronną ręką z bardzo trudnej sytuacji. - Wtedy kibice sprawili, że my unosiliśmy się trzy metry nad boiskiem. Dali nam do zrozumienia, że awans jest możliwy. To było dla nas dodatkowe 5-10 procent sił i to robiło różnicę. Jutro będziemy musieli sobie radzić sami - skomentował. Jednak nie tylko piłkarze Liverpoolu woleliby walczyć w obecności kibiców. "Szczerze mówiąc, wolałbym grać na Anfield z publicznością na trybunach. Grałem tam kilka razy z Tottenhamem i Realem Madryt, a atmosfera jest zawsze niesamowita" - powiedział chorwacki pomocnik Realu Luka Modric. W środę na boisku w Liverpoolu zabraknie Sergio Ramosa, zakażonego koronawirusem, co jest sporym osłabieniem defensywy gości. "Królewscy" przyjechali do Anglii w doskonałych humorach, po sobotniej wygranej w El Clasico z Barceloną 2:1. Tego samego dnia Liverpool w końcu przełamał serię sześciu porażek i ośmiu meczów bez zwycięstwa na Anfield, pokonując Aston Villę również 2:1. PAP