Za nami półmetek pierwszej odsłony 1/8 finału Ligi Mistrzów. W czterech premierowych spotkaniach padło 14 goli, co daje średnią 3,75 na mecz. Nie zanotowano remisu, a tylko w jednym przypadku triumfowali gospodarze. Zobacz Interia Sport w nowej odsłonie Sprawdź! 1/8 finału Ligi Mistrzów RB Lipsk - Liverpool FC 0-2 FC Porto - Juventus Turyn 2-1 FC Barcelona - Paris SG 1-4 Sevilla FC - Borussia Dortmund 2-3 W Pampelunie tę fazę rywalizacji śledził Jan Urban, były reprezentant Polski, który większą część zagranicznego etapu kariery spędził w klubach hiszpańskich - Osasunie, Realu Valladolid i CD Toledo. Jego zdaniem w zasadzie znamy już trzech ćwierćfinalistów bieżącej edycji Champions League. - Widać, że Liverpool zasmakował w Lidze Mistrzów - zauważa. - Czuje się w tych rozgrywkach znakomicie, zupełnie inaczej niż w Premier League. Zaliczki z pierwszego meczu z Lipskiem już z rąk nie wypuści. Borussia też się nie potknie, bo ma jedną bramkę przewagi, więc nie będzie musiała za wszelką cenę nacierać. A w szybkim ataku i w kontrataku jest wyśmienita. O awans spokojna może być również ekipa PSG. Remontady nie będzie Paryżanie rozbili Barcelonę na jej terenie i w zasadzie nie byłoby dyskusji o losach tej konfrontacji, gdyby nie... 8 marca 2017 roku. Tego dnia, również w 1/8 finału LM, "Blaugrana" rozbiła PSG 6-1. Dzięki temu awansowała do ćwierćfinału, mimo że pierwsze starcie przegrała 0-4. - Teraz taka historia jest absolutnie nie do powtórzenia - uważa Urban. - Barcelona musiałaby wygrać 4-0, a sądzę, że w Paryżu nie będzie w stanie powalczyć o jakikolwiek przyzwoity wynik. Zespół jest w fazie głębokiej przebudowy. Bardzo dobre spotkanie potrafi zagrać tylko od czasu do czasu. Musimy się uzbroić w cierpliwość. Mówię "my", bo sam jestem kibicem "Barcy". Urban z ekscytacją czeka tylko na rewanż Juventusu z Porto. - Turyńczycy uratowali się bramką w samej kocówce, to trafienie dało im życie. Gdyby nie gol na 2-1, sprawa awansu byłaby rozstrzygnięta. A teraz jest 50:50. Ten rewanż zapowiada się najciekawiej i właśnie na niego będę czekał. To nie będzie ładny mecz, ale dostarczy zdecydowanie najwięcej emocji - prognozuje 58-letni szkoleniowiec. Koniec epoki W dwóch poprzednich sezonach Ligę Mistrzów wygrywała drużyna, której barw nie bronił Cristiano Ronaldo ani Lionel Messi. Będziemy mogli mówić o końcu epoki, jeśli do takiej sytuacji dojdzie po raz trzeci z rzędu? - Jestem pewien, że tak się stanie - odpowiada Urban. - Ligi Mistrzów ponownie nie wygra w tym sezonie żaden z nich. I coś się bezpowrotnie kończy. Rzeczywiście jesteśmy świadkami końca epoki. Na scenę weszły już nowe gwiazdy - oczywiście jeszcze nie tak wielkiego formatu, ale z potencjałem. To Kylian Mbappe i Erling Haaland. Kwartet, który straszy Część ekspertów twierdzi tymczasem, że żadna z drużyn, które obserwowaliśmy we wtorek i środę, nie zakończy bieżącej edycji triumfem. W następnym tygodniu do gry na arenie Champions League wrócą Bayern Monachium, Manchester City i dwie ekipy z Madrytu - Atletico i Real. I to ktoś z tego kwartetu w końcowym rozrachunku okazać się ma bezkonkurencyjny. - Polemizowałbym - zaznacza od razu Urban. - Na dzisiaj moim zdaniem największym faworytem jest PSG. To finalista poprzedniej edycji, który decydujący mecz z Bayernem Monachium przegrał minimalnie. Teraz dyspozycja paryżan jest wyśmienita, być może jeszcze lepsza niż w zeszłym roku. Rozbili Barcelonę, grając bez Neymara i Di Marii. Można tylko zapytać - co będzie, kiedy oni wrócą? UKi Zobacz stan rywalizacji w 1/8 finału Ligi Mistrzów