"Inter sam sobie szkodzi" - brzmi tytuł w mediolańskiej "La Gazzetta dello Sport", która podkreśla ostatnie miejsce podopiecznych Antonio Conte w grupie B. Na pierwszej stronie dziennika zdjęcie napastnika Interu Lautaro Martineza trzymającego się za głowę jest bardzo wymowny. Zresztą to samo ujęcie prezentuje rzymski "Corriere dello Sport", opatrując relację ze spotkania w podobnym tonie: "Interze, to twoja wina". Po trzech kolejkach Champions League "Nerazzurri" zajmują ostatnie miejsce w grupie B z dorobkiem dwóch punktów, notując dwa remisy i jedną porażkę. Fachowców i sympatyków Interu niepokoi gra w defensywie. W Lidze Mistrzów mediolańczycy stracili w trzech meczach pięć goli. Być może nie byłoby to tak niepokojące, gdyby nie jeszcze gorsza postawa tej formacji w lidze. W Serie A Inter stracił dziesięć bramek w sześciu spotkaniach. Najlepsza obrona poprzedniego sezonu w Italii, obecnie jest dopiero szósta pod tym względem. Tylko w jedynym meczu w tym sezonie ligowym (z Genuą) "Nerazzurri" zachowali czyste konto. W ostatniej kolejce z Parmą proste błędy popełnił doświadczony Stefan de Vrij, a w meczu z Realem mający być podporą zespołu Hakimi. Antonio Conte zachowuje spokój, ale cierpliwość niektórych kibiców się kończy. W mediach społecznościowych coraz większą popularność zdobywa hasztag "Conteout". Na szczęście dla doświadczonego szkoleniowca, Inter zachował wciąż szansę na awans do dalszych gier w Champions League. W rundzie rewanżowej nie ma już jednak miejsca na potknięcie. Jeśli 25 listopada na San Siro Inter nie pokona "Królewskich", sytuacja stanie się już bardzo poważna. vit