PSG objęło prowadzenie już w 15. minucie po bramce Marquinhosa. Długo kontrolowało przebieg gry i wydawało się, że tylko kataklizm może odebrać mu zwycięstwo, będące znakomitą zaliczką przed rewanżem. Seria błędów sprawiła jednak, że po golach De Bruyne (64.) i Mahreza (71.) "The Citizens" odwrócili losy starcia. W końcówce francuski zespół musiał też radzić sobie bez ukaranego czerwoną kartką Gueye. "Gospodarze lśnili w pierwszej części gry, ale potem to rywale przejęli inicjatywę" - analizowali dziennikarze "L'Equipe". Jak zauważono, pierwsze trzy kwadranse były przykładem olśniewającej wręcz gry PSG. Potem już tak dobrze nie było. Co ciekawe, gazeta podkreśliła rolę Marquinhosa, którego nazywa "człowiekiem od kluczowych bramek". Zobacz skróty półfinałowych spotkań LM Sprawdź teraz! O wiele bardziej radykalny jest w swojej ocenie francuski "Eurosport". "Perfekcja... a potem zimny prysznic" - napisano. "Po tym, jak jedną nogą zameldowali się już w finale, szybko musieli ją wycofać, by zrobić miejsce dla przeciwników" - dodano, podkreślając, że "droga od śmiechu do łez trwała ledwie kilka minut". "Cios w głowę" - tytułuje swoją pomeczową relację "France Football", który uważa, że aby awansować do finału, trzeba będzie stać się "gigantem". Także i w tym przypadku dziennikarze podkreślają koncert gry PSG w pierwszej połowie i prawdziwy kataklizm po przerwie. "Bramki Manchesteru City wywróciły wszystko do góry nogami" - napisano.TC