Kliknij, by przejść do zapisu relacji na żywo z meczu FC Barcelona - LiverpoolZapis relacji z meczu FC Barcelona - Liverpool dla urządzeń mobilnychTo nie było jednostronne spotkanie. Przez wiele minut to Liverpool rozgrywał piłkę i cierpliwie pracował na sytuacje podbramkowe. Ale to Barcelona miała w składzie Messiego, który w środę strzelił 599. i 600. gola w koszulce katalońskiej drużyny.W składzie gości nie zabrakło niespodzianek. Tylko na ławce rezerwowych spotkanie rozpoczął Roberto Firmino, który w ostatnich dniach zmagał się z urazem pachwiny. Jego miejsce w ofensywnej trójce "The Reds" zajął Georginio Wijnaldum, zwykle grający w środku pola. Niespodziewanie na prawą obronę, za Trenta Alexandra-Arnolda, do składu wskoczył Joe Gomez. Mimo że zmiany wyglądały na defensywne, goście rozpoczęli ze sporym animuszem. To oni na początku spotkania dłużej utrzymywali się przy piłce, co chwilę starali się płasko dogrywać w pole karne. Tam zwykle dopadał do niej Sadio Mane, ale obrońcy Barcelony za każdym razem zdołali go zablokować. W 24. minucie Klopp musiał dokonać zmiany - za kontuzjowanego Naby’ego Keitę zastąpił Jordan Henderson. I już po chwili goście stracili gola. Do zagrania Jordiego Alby w pole karne dopadł Luis Suarez i nie dał szans Alissonowi. Urugwajczyk miał w pierwszej połowie tylko jedną sytuację, ale wykorzystał ją z zimną krwią. Częściej przy piłce w okolicach pola karnego był Philippe Coutinho, ale zwykle podejmował złe decyzje. Dwaj byli piłkarze Liverpoolu mieli więcej miejsca, bo oczy obrońców gości były skierowane głównie na Messiego. Argentyńczyk rozgrywał setne spotkanie z opaską kapitana Barcelony i uczcił je w wyjątkowy sposób, ale czujność obrońców uśpił dopiero po przerwie. Liverpool po stracie bramki starał się kontynuować grę w ten sam sposób, co na początku spotkania. W końcu Mane dostał niemal idealną piłkę w pole karne i ubiegł obrońców, tyle że posłał piłkę nad bramką. Goście pierwszego celnego strzału doczekali się dopiero po przerwie. Najpierw Marca-Andre ter Stegena sprzed pola karnego spróbował zaskoczyć James Milner, po chwili Mohamed Salah. Obie próby Niemiec sparował jednak na rzut rożny. W 59. minucie piłkarze Kloppa przeprowadzili wręcz wzorową akcję - dalekie podanie od Virgila van Dijka perfekcyjnie opanował Salah, zagrał do wbiegającego w pole karne Milnera, ale ter Stegena znów nie udało się pokonać. Barcelona znów doszła do głosu dopiero po kilkunastu minutach drugiej połowy. Trener Ernesto Valverde ściągnął z boiska bezproduktywnego po przerwie Coutinho i wprowadził Nelsona Semedo. To ustabilizowało grę defensywną gospodarzy, a po podaniu Messiego mogli strzelić drugiego gola. Zamiast uderzenia Arturo Vidal zdecydował się jednak na podanie przed bramkę, co skończyło się tylko rzutem rożnym. W końcu Messi sam trafił do siatki. Właściwie drugiego gola powinien strzelić Suarez, ale niepilnowany huknął w słupek. Do piłki dopadł Argentyńczyk i wbił piłkę do pustej bramki. Strata drugiego gola załamała grę Liverpoolu. Na ostatnie 10 minut na boisku w końcu pojawił się Firmino. Dzięki temu z lepszej pozycji niż ławka rezerwowych mógł obejrzeć kolejne trafienie Messiego. Argentyńczyk w 82. minucie fantastycznym strzałem z rzutu wolnego nie dał szans Alissonowi. Ale i Firmino zdążył się pokazać. Po jego akcji obrońcy wybili piłkę z linii bramkowej, ale Salah zamiast dobić ją do bramki, trafił w słupek. Potem wynik meczu powinien podwyższyć jeszcze Ousmane Dembele. Francuz po wejściu z ławki rezerwowych miał dwie okazje: najpierw jednak spudłował, a potem przegrał pojedynek z Alissonem. Po wygranej 3-0 Barcelona jest o krok od gry w finale. Rewanż 7 maja na Anfield Road. W drugiej parze półfinałowej bliżej awansu jest Ajax, który na wyjeździe pokonał Tottenham 1-0. FC Barcelona - Liverpool 3-0 (1-0) Bramki: Suarez (26.), Messi (75.) i (82.) Liga Mistrzów: wyniki, terminarz, strzelcy