Film pokazujący jak rozwścieczeni fani Chelsea zatrzymują autokar z piłkarzami, a były bramkarz Petr Czech wychodzi do tłumu próbując go uspokoić, pozostanie jednym z symboli upadku Superligi. W projekt zamkniętych rozgrywek dla najbogatszych zaangażowani byli i Florentino Perez i Roman Abramowicz. Rosjanin był jednym z pierwszych, którzy zwątpili. Protesty kibiców, FA, naciski premiera Borisa Johnsona - było tego za dużo. Chelsea wykonała krok wstecz, za nią poszła cała szóstka angielskich klubów. Rewolucja legła w gruzach. Liga Mistrzów. Zidane kontra Tuchel Najbardziej poszkodowany czuje się prezes Realu, który był twórcą, liderem i pierwszym szefem Superligi. Dziś traumy trzeba pozostawić za sobą. Przez chwilę wydawało się możliwe, że w ramach odwetu UEFA zdyskwalifikuje Real w Lidze Mistrzów. Prezes Aleksander Czeferin zwrócił jednak uwagę na fakt, że torpedowanie rozgrywek w fazie półfinałów przyniosłoby stanowczy protest telewizji, które wykupiły prawa do ich pokazywania. Zidane i Tuchel mierzyli się w Lidze Mistrzów cztery razy. Francuz ma dodatni bilans z wszystkimi innymi kolegami po fachu, ale z zespołami Niemca trzy razy remisował i raz przegrał. Pojawienie się Tuchela na Stamford Bridge to dzień smutny i szczęśliwy zarazem. Zastąpił taką legendę klubu jak Frank Lampard, ale potrafił sprawić, żeby nikt tego nie żałował. W 21 spotkaniach zaliczył 14 zwycięstw i zaledwie dwie porażki, w tym tę bez konsekwencji z Porto 0-1 w ćwierćfinale Ligi Mistrzów (pierwszy mecz Chelsea wygrała 2-0). Jedyna bolesna przegrana z West Bromem w Premier League była efektem czerwonej kartki. Poza tym gracze Tuchela dwa razy pokonali Atletico Madryt w Lidze Mistrzów, wygrali niedawno 1-0 z Manchesterem City w półfinale Pucharu Anglii, a ostatnio zmogli w lidze 1-0 rewelacyjny West Ham United z Łukaszem Fabiańskim. Wydaje się, że to właśnie Chelsea może być najtrudniejszym rywalem, z jakim mierzy się Real w tym sezonie. Drużyna fenomenalnie poukładana w grze defensywnej i błyskawicznie wybiegająca do kontry. Rączy skrzydłowy Realu Vinicius Jr nie dostanie tyle miejsca do gry co w starciach z Liverpoolem w ćwierćfinale. Karim Benzema powinien być jednak podwójnie zmotywowany: w Chelsea gra przecież napastnik reprezentacji Francji Oliver Giroud. Rok temu, gdy zapytano Benzemę, kto z nich jest lepszy, odpowiedział, żeby nie porównywać bolidu Formuły 1 z gokartem. Wypowiedź świadcząca o tym, że dyskwalifikację z drużyny narodowej (afera z Valbueną) napastnik Realu Madryt przeżywa dotkliwie. Tyle, że Giroud nie ma u Tuchela miejsca w podstawowym składzie, za to Benzema jest gwiazdą numer 1 w Realu. Zdobył w tym sezonie 21 goli w La Liga i pięć w Lidze Mistrzów. W jednych i drugich rozgrywkach zagrał 37 meczów. Giroud ma zaledwie cztery bramki w Premier League, ale w Champions League aż sześć. Sprawdza się jako dżoker. Liga Mistrzów. Moc Realu, siła Chelsea Siła Realu tkwi w linii pomocy. Toni Kroos, Luka Modrić i Casemiro znowu zagrają razem. Zapaść wywołana kontuzjami, chorobami i dyskwalifikacjami mija. Do gry wrócił stoper Raphael Varane, a nawet Eden Hazard. Belg najmocniej łączy Chelsea z Realem. Na Stamford Bridge spędził siedem lat dorabiając się statusu największej gwiazdy. W Realu po transferze za 100 mln euro ma opinię największego pechowca. W dwa lata zdobył zaledwie 3 gole w lidze i jednego w Lidze Mistrzów. Kontuzji miał 11 (w Chelsea trzy). Zidane na pewno nie wystawi go dziś w podstawowej jedenastce. Belg zacznie na ławce, jak po przeciwnej stronie zapewne Giroud i najdroższy bramkarz świata Kepa. Kiedy jako rewelacyjny młodzian grał w Athletic Bilbao, zapowiadało się na jego transfer do Madrytu. Zidane powiedział "nie", wolał Thibauta Courtoisa z Chelsea. Abramowicz zdecydował się zapłacić za Kepę klauzulę w wysokości 80 mln euro. Tyle, że Hiszpan ma za sobą serię fatalnych błędów, które skazują go w Chelsea na ławkę rezerwowych. Najczęściej broni sprowadzony latem za 24 mln euro Edouard Mendy. Dla obu klubów półfinał Ligi Mistrzów jest wydarzeniem sezonu. Mimo kryzysu wywołanego pandemią Abramowicz wydał ostatniego lata na nowych graczy 247 mln euro. Pobił wszystkich. Timo Werner, Kai Havertz, Ben Chilwell, Hakim Ziyech, Thiago Silva dali drużynie nową jakość, choć i starej było dość. Kante, Jorginho, Azpiliqueta, Christiansen, Zouma, Rudiger - szeroka kadra pozwalała Tuchelowi rotować składem. Tymczasem Zidane w ostatnim czasie ledwo dopinał jedenastkę Realu. Jego gwiazdy są obyte, doświadczone, ale zmęczone. Chelsea będzie chciała grać jak z Porto, czyli z kontrataku. Real też woli szybki atak, ale i w grze pozycyjnej sobie radzi. Jest na nią skazany w większości meczów La Liga. Uniwersalność zespołu Zidane’a jest jedną z jego największych zalet. Z niej wziął się przekonujący triumf nad Liverpoolem w ćwierćfinale. Zwycięstwo 3-1 w Madrycie uchodzi za najlepszy mecz Królewskich w tym sezonie. Drużyna Zidane'a tylko raz przegrała batalię w fazie pucharowej Ligi Mistrzów. A stawała do niej piętnastokrotnie. Przed rokiem poległa z Manchesterem City w 1/8 finału, co jak się okazało, było chwilowym kryzysem. Właśnie w Champions League Zizou zapracował na status najlepszego trenera w bogatej historii Królewskich. Żeby zatrzymać go w drodze do finału w Stambule, trzeba zrobić coś absolutnie wyjątkowego. Czy stać na to zespół Tuchela? Dariusz Wołowski