Trener piłkarzy Legii Warszawa Czesław Michniewicz przestrzegł, że choć zwycięstwo nad Bodoe/Glimt 3-2 to dobra zaliczka przed rewanżem w 1. rundzie eliminacji Ligi Mistrzów, ale niczego nie przesądza. "Przed nami jeszcze trudniejszy mecz, bo wiemy już o sobie wszystko" - ocenił. Mistrz Polski prowadził 2-0 i 3-1, ale ostatecznie wywiózł z północy Norwegii tylko jednobramkową zaliczkę, mimo że końcowe minuty gospodarze rozgrywali w dziesiątkę po czerwonej kartce dla Mortena Kondradsena. Komentujemy każdy mecz Euro na żywo - Posłuchaj naszych relacji! Strefa Euro - zaprasza Paulina Czarnota-Bojarska i goście - Oglądaj! "Za nami bardzo dobry mecz w wykonaniu obu zespołów. Widzieliśmy składne akcje i gole. Samo spotkanie dobrze się dla nas rozpoczęło, lecz później mecz się wyrównał. Niepotrzebnie oddaliśmy inicjatywę i nieco się cofnęliśmy, przez co gospodarze przeważali. Wróciliśmy jednak na wysoki poziom" - analizował Michniewicz, cytowany w serwisie legia.com. Bramkę kontaktową na 1-2 gospodarze zdobyli w doliczonym czasie pierwszej połowy, kiedy wydawało się, że legioniści mają wszystko pod kontrolą. "W doliczonym czasie gry nieco się pogubiliśmy, mieliśmy łatwą sytuację, ale po świetnym dośrodkowaniu na tzw. długi słupek padł gol kontaktowy. W przerwie nie było euforii, rozmawialiśmy, co musimy poprawić jako zespół i indywidualnie. Dobrze zaczęliśmy drugą połowę. Wydawało się, że wszystko jest pod kontrolą, ale tak się nie stało. Nie zdążyliśmy zareagować. Wynik 3-2 niczego nie przesądza, to dopiero pierwsza połowa" - podkreślił Michniewicz. Bodoe/Glimt rywalizuje już w norweskiej ekstraklasie od około dwóch miesięcy, natomiast sezon ligowy w Polsce jeszcze się nie rozpoczął. "Było to dla nas pierwsze spotkanie o punkty. Mieliśmy z tego powodu pewne obawy, to był test, jak będziemy wyglądać fizycznie, dodatkowo na innej nawierzchni niż zwykle" - zaznaczył szkoleniowiec Legii. Aby awansować do kolejnej rundy mistrz Polski będzie musiał przynajmniej zremisować w rewanżu w Warszawie. Każda porażka jednym golem oznaczać będzie dogrywkę, ponieważ nie obowiązuje już przepis o "większej wadze" bramek zdobytych na wyjeździe. "Chciałbym podziękować za miłe i profesjonalne przyjęcie i zaprosić przeciwników do Warszawy. U nas będzie inna nawierzchnia i inna atmosfera. Nie możemy się doczekać gry przed własnymi kibicami" - zakończył Michniewicz.