To była 80. minuta, kiedy przy stanie 1-1, a wynik ten wciąż dawał awans Czechom, sędzia podyktował karnego dla Duńczyków. Do piłki podszedł Sory Kaba, uderzył tak, że bramkarz Ondrej Kolar bez problemów obronił. Gra toczyła się dalej, ale w pewnym momencie Skomina ją przerwał i ruszył w kierunku pola karnego Slavii nakazując powtórzenie jedenastki. Protestom nie było końca, ale mimo to arbiter podtrzymał werdykt sędziów VAR (szefował mu Włoch Massimiliano Irrati), którzy dopatrzyli się, że czeski bramkarz oderwał stopę od linii bramkowej w momencie wykonywania uderzenia. Sam Skomina nie podszedł obejrzeć sytuacji, uznając, że jest ona oczywista, bo przeanalizowana na kilku powtórkach. Do powtórzonej jedenastki podszedł inny piłkarz - obrońca Alexander Scholz. Trafił do bramki i zrobiło się 2-1 dla gospodarzy. Jeśli przyjrzymy się zasadom, które mówią o zachowaniu bramkarza podczas rzutu karnego, dojdziemy do wniosku, że arbitrzy mieli rację. O ile rzeczywiście Kolar oderwał prawą nogę przed strzałem, bo to mimo powtórek nie jest oczywiste. Przepis mówi: "Bramkarz drużyny broniącej musi stanąć twarzą w twarz z zawodnikiem wykonującym rzut karny i musi pozostać na własnej linii bramkowej pomiędzy słupkami bramki, nie dotykając słupków bramki, poprzeczki ani siatki do momentu kopnięcia piłki. Kiedy piłka jest kopnięta, bramkarz drużyny broniącej musi dotykać linii bramkowej przynajmniej częścią jednej stopy lub znajdować się na jednym poziomie z linią bramkową. Jeżeli przed wprowadzeniem piłki do gry bramkarz złamie przepis, rzut karny trzeba powtórzyć". Zasada jest bezwzględna, ale nie wszyscy sędziowie oceniają sprawę tak restrykcyjnie. Choć coraz częściej, czego dowodem była sytuacja dwa tygodnie temu w meczu Premier League między Manchesterem United a Crystal Palace. Bramkarz David de Gea był w jeszcze bardziej niejednoznacznej pozycji niż Kolar, ale po interwencji VAR jedenastka została powtórzona. Strzelał Wilfried Zaha, choć przy pierwszym podejściu nieskutecznym strzelcem był Jordan Ayew. Właśnie zamiana strzelca również wywołała wzburzenie podczas meczu w Danii. Jest to jednak możliwe. Ale to nie koniec kontrowersji w starciu Midtjylland - Slavia, bo kilka chwil później w polu karnym Midtjylland widać było wyraźnie, jak Scholz pociąga za koszulkę napastnika Slavii Jana Kuchtę. Sędziowie VAR albo nie zauważyli przewinienia, albo przeszli nad nim do porządku dziennego, bo sam Skomina również nie zareagował, choć faul wydawał się ewidentny. - Świnia największego kalibru - miał ponoć powiedzieć do kamer Kolar, choć sam zawalił pierwszego gola, nieudolnie wychodząc do dośrodkowania. - Nie rozumiem, że coś takiego może się zdarzyć na podobnym poziomie. Nie rozumiem, że na takim poziomie sędzia takiego kalibru jest leniwy, aby przejść 50 metrów i zobaczyć to na własne oczy. To prawdziwy wstyd - krytykował arbitra. W mediach społecznościowych była już jazda bez trzymanki. - Kto wymyślił ten najgorszy przepis w historii? - dopytywał w mediach społecznościowych Milan Skoda, który zimą przeszedł ze Slavii do ligi tureckiej. Inny były gracz Slavii, Simon Deli, który gra obecnie dla Club Brugge, porzucił dyplomację, pisząc na Instagramie "Gratulace MA-FI-A". Były minister obrony Czech, prawicowy polityk, Alexandr Vondra, poszedł jeszcze dalej na Twitterze: "Slavia, jest mi dzisiaj szczerze przykro. Zostałaś skrzywdzona przez słoweńskiego sędziego. Zawsze mówiłem, że Słoweńcy mogą być oportunistycznymi świniami. Zobaczcie na przykład zachowanie wobec turystów przejeżdżających tranzytem do Chorwacji. Dziś zostało to ponownie potwierdzone".